O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu
Nie cierpię biegania. Bieganie jest tak potwornie nudne. To chyba najnudniejsza rzecz, jaką mógłbym robić. Próbowałem się przekonać, bo bieganie to ponoć samo zdrowie, itd. itp., ale nie, po prostu nie mogę. Tyle interesujących rzeczy można by zrobić w tym czasie. A jeśli chodzi o ruch, to wybierałem rower.
(O, golenie też jest nudne i głupie. Pod względem nudy golenie wygrywa z bieganiem. Ale to nie jest wpis o goleniu.)
Ale...
Ale kiedy przypnę do siebie psa, wszystko diametralnie się zmienia. Bieganie z psem to zupełnie inna czynność! Od pierwszego razu, od pierwszego wspólnego biegu po lesie polubiłem to. Oto dlaczego.
Nie jestem sam. Nawet biegnąć z drugim człowiekiem, naprawdę biegnę sam, jedynie obok kogoś. Z psem jestem spięty linką i musimy się synchronizować. Ja biegnę szybciej, to pies musi przyspieszyć. On przyspiesza, to i ja muszę. Ja nie mam siły, to on musi trochę zwolnić. Ja chcę biec, a on podsikać krzaczek – muszę się zatrzymać. Biegniemy razem.
(Uczucie, kiedy pies zaczyna przyspieszać, a siła przenoszona przez pas zachęca do przyspieszenia, jest jak dodanie skrzydeł. Jest fantastyczne. Pięć gwiazdek. Polecam.)
Bieg z psem to zabawa. Zwłaszcza na początku trasy Haker biega z prawej na lewo, robi kółka, cieszy się, zaczepia, doskakuje do dłoni markując gryzienie („Pożrę cię! Pożrę!”) itp. Czasami mnie coś odbije i ścigamy się, kto szybszy (zawsze przegrywam). Biegnąc bawimy się.
Biegnąc uczymy się. Ja – reakcji Hakera i prowadzenia go w biegu. Jego uczę komend przydatnych w biegu (to nam słabo idzie), a także – nie skakać na mijanych spacerowiczów i rowerzystów (to nam wychodzi lepiej). Kliker zawsze w ręce, razem ze smakołykiem, a ja muszę być uważny, wychwytywać pożądane zachowania i od razu nagradzać.
Wreszcie – pies zawsze ma czas, pies zawsze ma ochotę na bieganie. Wystarczy, że z szafki wyciągam torebkę, do której wrzucam potrzebne w bieganiu drobiazgi (smakołyki, dokumenty), a Haker już wie o co chodzi i razem ze mną szykuje się do wyjścia. Miło jest wiedzieć, że mogę na niego liczyć i zawsze będzie chętny mi towarzyszyć.
Bieganie z psem to zupełnie coś innego, niż zwykły, nieciekawy jogging. To nie zwykłe łupanie ścieżki, noga za nogą. Biegnąc bawimy się, budujemy wzajemne relacje, spędzamy razem czas. Bieganie z psem jest fajne!
P.S. Kto wie, skąd pochodzi tytuł wpisu?