Nosework - dla kogo i po co?

Jakiś już czas temu, Agnieszka hodowczyni łajek i jedna z administratorek portalu lajkijakuckie.pl poprosiła mnie o napisaniu artykułu jak to jest z tymi łajkami i tropieniem.

Moja prywatna łajeczka od Moniki z Diamentu Jakucji nosem pracuje rewelacyjnie, co ostatnio sprawdzamy regularnie podczas zabaw mantrailingowych. Trochę jednak nosem w pudełkach popracowaliśmy, a że dla wielu ras akurat kończy się sezon na długie spacery (dla nas akurat zaczyna), to łapcie dłuuugaśny wpis.

Nasze przygody z nosework zaczęły się jakiś czas temu w Centrum Kynologicznym Canid, dzięki Oli. Wyglądało to bardzo intrygująco – pies szukał zapachu w pudełkach, w puszkach i całkiem nieźle mu to wychodziło. Było dużo nagród, dużo radości i postanowienie, że będziemy się tym zajmować. Plany jednak musiały poczekać, bo zawsze pojawiały się ważniejsze rzeczy. Kilka razy już prawie zdecydowałam się na kurs, ale coś przeszkadzało.

Drugie podejście miało miejsce całkiem niedawno, kiedy znajoma, Klaudia, ukończyła kurs instruktora Polskiej Ligii Nosework. Mieliśmy ochotę się spotkać grupowo i namówiliśmy Klaudię na zjazd pt. „nosework". Jechałam bardziej towarzysko, bo byłam wtedy w takim miejscu zajęć z psami, że o noseworku na poważnie nie myślałam, a jak już, to raczej w kategorii, że może powinnam rozszerzyć ofertę szkoły i może zrobić kurs. Początki na naszym mini zjeździe były zresztą takie sobie, Haker (malamut) znajdował saszetki ze smakołykami, suchy chleb, a przed puszkami oferował wszystkie komendy – było siad, pac, kic, patrz i kompletne ignorowanie puszek. Chyba, że leżał na nich smaczek. Idealny obi-malamut, żadnej samodzielności, nakierowany na człowieka. Ergo (łajka jakucka) za to, mimo dużych emocji, całkiem fajnie zapach pokazywał. Do domu wróciliśmy z zestawem startowym i jakoś głupio było go nie rozpakować. Trochę zaczęliśmy się bawić i nas wciągnęło.

Nosework to fajna zabawa dla wszystkich psów, bo bazuje na ich zmyśle węchu, który pojawia się jako pierwszy i jako ostatni na starość znika. Jest najważniejszym zmysłem psa. Do pracy węchowej zaangażowana jest znaczna część mózgu. Nie ma tutaj ograniczeń wiekowych, zacząć można z psem w każdym wieku i ćwiczyć do kiedy pies ma ochotę, chyba że planujemy starty w zawodach, wtedy musimy się dostosować do regulaminu, które są skonstruowane tak, aby chronić zwierzęta przed zbyt wczesnym wystawianiem je na intensywne treningi, zadbać o ich zdrowie i samopoczucie. Na każdych zawodach mile widziani są seniorzy.. W domowych warunkach ćwiczyć możemy z każdym psem. Ponieważ nie ma też biegania, skakania, wielu kilometrów przeszukiwań, to możemy wkręcić w pracę nosem psy chore. Ja chciałam koniecznie spróbować z łajką, bo Ergo, jak pewnie spora część łajek, większość spacerów spędzał z nosem przy ziemi, interesowały go wszystkie tropy, porzucone ubrania, pojemniczki. Myślałam trochę o ratownictwie, ale bałam się, że przegramy z instynktem łowieckim. W przypadku Hakera natomiast potrzebowałam zajęcia na lato, gdy nie da się pójść na długi spacer ani biegać, bo gorąco. A pies znudzony zaczyna wymyślać własne zabawy, które niekoniecznie są akceptowalne przez ludzi.

Tak jak podejrzewałam, Ergo o wiele bardziej interesował się zapachem niż Haker. Malamut czekał na zadania ode mnie, bo przecież dla niego trening to komendy. Początki mieliśmy więc dość śmieszne, musiałam się mocno pilnować z gestami. Czasem psom, które nie bardzo chcą podejść do zapachu, pokazuje się go dłonią, zachęca. W naszym przypadku nie było to dobre, bo psy skupiały się na mnie. Jednak nie jest to regułą. Są psy, którym pomoc bardzo się przydaje, ale trzeba umiejętnie z niej w którymś momencie wyjść, bo generalnie chcemy, żeby pies był samodzielny. W przypadku Hakera wyglądało to tak, że jak wskazywałam pojemniki, to on uznawał to za komendę „waruj”. Ergo, zaciekawiony zapachem, po prostu sobie podchodził do puszek i wąchał. Początkowo tylko zupełnie nie rozumiał, czemu ja się z tego cieszę. Miał jednak na pewno dobrą zabawę, a jak wiadomo, szczęśliwy pies, to szczęśliwy opiekun, więc sobie trochę nasze „noski” dłubaliśmy.

Zapach? Jaki zapach? O co tu chodzi?

Nosework, czyli praca nosem to kynologiczna dyscyplina sportowa, na którą pomysł został zaczerpnięty z pracy policyjnych psów wyszukujących narkotyki, materiały zapachowe, w skrócie – psów pracujących nosem. Nosework jako sport kynologiczny w Polsce pojawił się dzięki Stowarzyszeniu Nosework Polska, później założona została Polska Liga Nosework. Na ten moment tylko te dwie organizacje przeprowadzają egzaminy, zawody i kształcą nowych instruktorów. Zanim jednak napiszę coś więcej o tych organizacjach, kilka słów o tym, czy w ogóle musi być tak formalnie, czy nasz pies nie może wyszukiwać dowolnych rzeczy, np zabawek, smaczków.

Tak naprawdę, jeśli nie mamy duszy sportowca, potrzeby sprawdzania siebie i psa, chęci rywalizacji, to pracę nosem, możemy potraktować jako świetną dodatkową aktywność. Aktywność o tyle ciekawą, że w naszym duecie to pies gra tutaj pierwsze skrzypce. Pies używa nosa do znalezienia czegoś – może to być znajdowanie ukrytego jedzenia, zabawki lub specyficznego zapachu. Można nawet (legalnie) zakupić syntetyczny zapach kokainy, jednak bez kombinowania można nauczyć psa szukania dowolnego zapachu - tytoniu, pieniędzy, określonego leku (trzeba uważać jednak, jeśli nasz pies lubi brać rzeczy do pyska i próbkę zapachu schować tak, żeby nie miał takiej możliwości). i nauczyć psa takiego zapachu szukać. Wróć, w zasadzie nie uczymy tutaj psa szukania – on to robi instynktownie, uczymy go „oznaczać”, czyli komunikować nam „hej, tutaj jest ten zapach”. Jest to ciekawa odmiana po nauce posłuszeństwa, gdzie to my „komenderujemy" psem. Wymaga jednak pokory i zaufania do psa. Nasz nos sobie nie poradzi i nie starajmy się wiedzieć lepiej niż psy!

Przydatne komendy i triki.

Jeśli już pracowaliśmy z psem, wiemy, że znacznym ułatwieniem dla psa są jasne komendy i takie elementy otoczenia, które wskazują na to, co będzie robione. Np. w tropieniu czy ratownictwie, przewodnicy zakładają psu inne szelki, przy posłuszeństwie są pachołki, przy agility – przeszkody. Tutaj mamy pojemniki z zapachem, ale uwaga, mamy je tylko na początku przygody. Potem pies ma szukać zapachu bez puszek, np. w pomieszczeniach, ukrytego na zewnątrz lub w jeszcze innych miejscach, warto więc pomyśleć o wprowadzeniu dla niego elementów kojarzących się z tym rodzajem aktywności. Mogą to być też inne szelki, może być pachołek albo mały dywanik zabierany na trening do oznaczenia miejsca startu. W naszym przypadku jest to kawałek maty łazienkowej, na którym sadzam psa przed wydaniem mu komendy. Problemem może być gdy się maty zapomni, dlatego wielu trenerów stawia raczej na określony schemat zachowania - slalom między nogami, siad. Na samym początku planowałam tak zrobić, jednak trudno było mi przezwyciężyć przyzwyczajenia Hakera, który zaczynał się momentalnie wkręcać w trening posłuszeństwa. A skoro już wybrałam matę dla jednego psa, to Erguta też zaczęłam uczyć z matą. Pies zaczyna szukać na naszą komendę, warto więc nauczyć go spokojnego czekania na nią na miejscu startu. Komenda może być dowolna, ale warto uważać na najpopularniejsze słowo, czyli „szukaj”. Jeśli już je stosowaliśmy wcześniej, to wymyślamy coś innego. Najpopularniejsze w noseworku to „niuchaj” lub „zapach”, ale może to być dowolne słowo.

Drugie słowo, które musimy wymyślić, to sygnał dla psa za poprawne wskazania zapachu. Część trenerów używa klikera, jak w przypadku każdego innego treningu. Naszym sygnałem jest „bingo”, czasem skracane do „bin”, ale tutaj też można wybrać dowolnie, często mamy krótkie „yes”, „ok”. Ważne jest, żeby nie stosować tych słów w innych kontekstach. Jeśli nasz pies zna „ok”, jako komendę zwalniającą, to wymyślamy coś innego. Moje psiaki znają sporo komend, więc mamy „zapach” i „bingo”. Dodatkowo, jeśli startujemy w zawodach będziemy używać słowa „alarm” lub podniesienia ręki, jako znaku dla sędziego, że tam nasz pies znalazł zapach. Na to słowo nasz pies nie powinien w żaden sposób reagować, zazwyczaj zgłasza się alarm, a potem nagradza psa. Wygodniejsze jest więc podniesienie ręki, jak sędzia potwierdzi, że tam mamy próbkę, to dajemy „bingo” i nagradzamy psa.

Jak zacząć?

Potrzebujemy:

  • Zapachu, którego pies będzie szukać, sportowo psy pracują na zapachu cynamonu, pomarańczy i goździka, ale możemy tutaj wybierać dowolnie, unikamy raczej zapachów drażniących i nielubianych przez psy, jak np. pieprz, cytryna, ocet.
  • Dużej ilości różnych pudełek, pudełeczek – kartonowych, plastikowych, metalowych puszek, słoików, fajnie sprawdzą się też torebki prezentowe i pudełka po chusteczkach higienicznych. Jeśli przygotowujemy się do startów w zawodach, to skupiamy się na kartonikach (Stowarzyszenie Nosework Polska) lub puszkach metalowych (Polska Liga Nosework).
  • Znaczników startu – pachołki, kawałek dywanika, możemy też zakładać psu obrożę albo szelki, których używamy tylko przy tej aktywności. Możemy też pamiętać o schemacie ćwiczeń przed komendą do szukania zapachu
  • Masy mocującej, którą będziemy mocować zapach do pudełek, pudełka do stołów, krzeseł. Jest ona dostępna prawie w każdym sklepie papierniczym.
  • Pomieszczenia, w którym na początkowym etapie nie będzie nam nikt przeszkadzał. Generalnie nosework najlepiej zaczynać spokojnie w domu, ewentualnie z domownikami filmującymi zachowanie psa i nasze. Dopiero później dodajemy rozproszenia i wychodzimy na zewnątrz.

Na początek musimy przekonać psa, żeby szukał wybranego przez nas zapachu. Musimy nauczyć psa, że zapach, który do tej pory był dla niego zapachem jednym z wielu, jest czymś interesującym, bo powiązany jest z otrzymywaniem nagród. Można to zrobić na kilka sposobów:

  • Na pudełku, w którym mamy zapach kładziemy nagrodę (mały kawałek smaczka, drobną chrupkę), pozwalamy psu podejść i zjeść. Pies zjadając, przy okazji wciąga zapach i kojarzy go z czymś przyjemnym. Po jakimś czasie rezygnujemy z kładzenia nagrody na pudełku. Pozwalamy psu wąchać pudełka i reagujemy na jego zatrzymanie przy pudełku z zapachem, dając sygnał nagrody. Początkowo szybko podbiegamy do pudełka i tam wydajemy smaczki, żeby dodatkowo wzmocnić skojarzenie zapach-żarcie-przyjemność.
  • W ręce trzymamy pudełko z zapachem, stajemy przed psem. Właściwie każdy pies naturalnie zainteresuje się tym, co mamy w ręce. W momencie, gdy pies dotyka nosem pudełka, dajemy sygnał nagrody i wydajemy smaczek. Tak samo, jak w pierwszym sposobie, smaczki wydajemy możliwie blisko pudełka, żeby dodatkowo wzmocnić zapach.
  • Mieszanie tych metod, np. można podsunąć psu pudełko na podłodze, jak zareaguje, wydać smaczek, można przesunąć pudełko w którym mamy i puszkę z zapachem i odrobinę chrupek i poczekać na zainteresowanie psa ruchem.

Pies reaguje na zapach, ale co dalej?

Dalej pracujemy z kilkoma elementami – dajemy sygnał dla psa, że znalazł zapach, podnosimy poziom przez dodanie kolejnych pojemników oraz bardzo pilnie uczymy się czytać psa, jak oznacza znalezienie zapachu. W warunkach zabawowych nie ma znaczenia, ile pudeł do przeszukania wprowadzimy i jakie – czy to będą kartony, słoiki, puszki, pachołki, czy będziemy je mieszać, czy używać jednego rodzaju. Mamy mieć zawsze jeden pojemnik z zapachem i resztę pustą. Używanie różnych pojemników na pewno zwiększa atrakcyjność samego treningu.

To dobry moment, żeby napisać o szalenie istotnej rzeczy. Na samym początku odkładamy sobie kilka sztuk pojemników, do których będziemy wkładać próbki zapachu. Podpisujemy je, można na spodzie nakleić nalepkę i trzymamy zawsze oddzielnie od pozostałych, najlepiej zamknięte w dodatkowym pudełku. Reszta pojemników, pudełek będzie zawsze czysta, bez zapachu. Noseworkowe określenie to pojemnik ciepły (z próbką zapachu) i zimny (tam, gdzie nie ma zapachu). Pilnujemy tego, bo chociaż nam się wydaje, że nic się nie stanie, jak raz włożymy zapach do pudełka, a potem użyjemy je jako zimne, to jednak dla psa, zwłaszcza na początku nauki, ma to kolosalne znaczenie. Wrażliwość psiego nosa jest o wiele wyższa niż nasza i pies może nam pokazać, że tam właśnie jest zapach. W skrócie: zapach zawsze kładziemy do tego samego pudełka, inne pudełka zawsze są puste.

Drugą super ważną rzeczą jest zbieżność czasowa (timing), w sygnale dla psa. Jeśli pracujemy z psem, doskonale wiemy, że każde poprawne wykonanie ćwiczenia musimy psu oznaczyć, czy to za pomocą klikera, czy mówiąc „ok”, „tak”. Tutaj mamy dokładnie to samo. Dlatego na początkowym etapie musimy wiedzieć, gdzie schowany jest zapach i gdy pies podchodzi do tego pojemnika, dotknie nosem, to dajemy mu sygnał i podbiegamy nagrodzić na pojemniku. Takie dobieganie ma na celu utrzymanie jak najdłużej uwagi psa przy zapachu. Timing jest ważny, bo chcemy pokazać psu, że nagroda jest za ten konkretny pojemnik, a nie np. za odchodzenie od niego. W kolejnych próbach warto poczekać na wciągnięcie zapachu, węszenie.

Trzeci element treningu, chyba najtrudniejszy, to oznaczanie próbki. Nasz pies wie już, że zapach to nagroda, wyszukuje go sobie pewnie całkiem sprawnie, ale musi jeszcze pokazać nam, że znalazł, żebyśmy i my o tym wiedzieli. Początkowo nasz pies będzie oznaczał szybko, czy to zaraz biegnąc do nas, czy na sekundę zatrzymując się dłużej przy danym pojemniku. Psy w sporcie mogą oznaczać na wiele sposobów, może to być tak zwane „zamrożenie”, czyli pies zastyga bez ruchu przy znalezionym zapachu, możemy nauczyć psa siadania bądź warowania przy próbce, możemy nauczyć, żeby dotykał pudełka łapą. To ostatnie jest dość ryzykowne, jeśli myślimy o zawodach i mamy dużego psa, który w emocjach, może łapą próbkę przesunąć o kilka dobrych metrów, albo zniszczyć kartonowe pudełko, co grozi dyskwalifikacją. Jeśli nasz pies ma tendencję do uderzania czegoś łapą, a myślimy o zawodach, to nasz timing musi być jeszcze lepszy, żeby zdążyć dać psu sygnał zanim pacnie on w pudełko.

Tak naprawdę rodzaj oznaczania nie ma znaczenia, ma to być dla nas czytelny sygnał i osobiście wydaje mi się, że najłatwiej, gdy pies się „zamraża”. My cały czas jesteśmy w trakcie pracy nad oznaczaniem, ale widzę, że moje psy mają predyspozycję w tym kierunku – w momencie gdy zwęszą zapach, zaczynają się na nim koncentrować, spowalniają swoje ruchy, merdający ogon lekko zamiera, pies skupia się na węszeniu. Pomalutku przedłużam ten ich stan, zanim dam sygnał i mam nadzieję, że naturalnie będziemy mieć takie oznaczanie zapachu. Jeśli chcemy, żeby pies się kładł lub siadał, musimy mu po prostu takie komendy wprowadzić, gdy węszy próbkę. Też nie można zrobić tego za wcześnie, żeby nie odrywać psa od wąchania, ale też nie możemy za długo czekać, bo pies nam od próbki odejdzie. Ja nie chcę wprowadzać komend, bo moje psy zaczynają wtedy skupiać się na mnie, sprawdzać, co od nich chcę, wyłączają się z niuchania. Oczywiście ma to silny związek z tym, że w noseworku dopiero raczkujemy, a posłuszeństwo piłowałam z nimi dość mocno. Bardziej doświadczone psy, spokojnie ogarną wprowadzenie komend. Niektóre psy naturalnie zaczynają prezentować przy zapachu jakieś zachowanie i to warto wykorzystać. Moje, z tego co obserwuję, raczej się zamrażają, ale niektóre mogą intensywnie dotykać próbki nosem i wtedy przedłużymy zachowanie - wskazywania zapachu nosem.

Czy zawsze muszę mieć pudełko?

Cała magia zabawy noseworkowej polega jednak na tym, że pies nie tylko szuka zapachów w próbkach rozstawionych przed nosem na podłodze, ale też przeszukuje pomieszczenia, obwąchuje szafki, stoliki, plecaki, ubrania. Element szukania zapachu w pomieszczeniach staramy się wprowadzić w miarę szybko, bo potem może być trudno przekonać psa do szukania, gdy nie ma przed sobą pudełek. Nie można jednak zrobić tego za szybko, bo nasz pies zgłupieje. Jak w każdym treningu, również w noseworku, warto stosować zasadę małych kroków. Zanim całkiem zrezygnujemy z pudełek, warto na samym początku wrócić do jednego pudełka z zapachem i postawić je w miarę na widoku, np. na krześle, stoliku, półce, ale już nie na podłodze. W dalszym etapie zmniejszamy pudełko, wymyślamy coraz trudniejsze miejsca i wydłużamy czas od schowania zapachu do pracy psa. Ważna jest też praca, nad przeszukiwaniem próbek wysoko i nisko, stąd ustawiając czy chowając pojemnik z zapachem bardzo zwracamy uwagę na to kryterium.

Gdy kładziemy świeżutki zapach do pudełka i układamy pudełka na podłodze, a następnie dajemy psu komendę do szukania, to ma on dość łatwe zadanie, zapach powolutku ulatnia się z puszki i nad nią unosi. Jeśli natomiast kładziemy zapach i czekamy pół godziny, to zapach zdąży się rozsiać po pomieszczeniu, pies czuje go wszędzie i musi wskazać źródło zapachu. Na początku nie robimy więc odkładania próbek zapachowych w czasie, tylko zaraz psa puszczamy, w dalszych etapach, przy pracy w pomieszczeniach, odczekujemy jakiś czas, od 20 minut wzwyż.

Mix zapachów?

Pisałam wcześniej, że możemy używać dowolnego zapachu, chyba, że chcemy zająć się noseworkiem sportowo. Mamy wtedy do czynienia z 3 zapachami: cynamon, pomarańcza, goździki. Mamy dwie szkoły nauki kilku zapachów. W jednej wprowadzamy każdy po kolei, czyli najpierw początki z jednym, potem z drugim, potem z trzecim. Sportowo jest to kolejność: cynamon, pomarańcza, goździk. Z każdym zapachem kolejnym, nauka idzie to o wiele szybciej, bo pies już zna schemat i wie, że szuka czegoś, co pachnie inaczej niż reszta. Dlatego też możemy nauczyć psa szukania też innych zapachów niż te trzy.

Drugi system to wprowadzenie od razu wszystkich trzech zapachów, w postaci tzw miksu i potem podawanie ich psu osobno. Pierwsze próby Haker miał z rozdzielonym zapachem, ale teraz pracujemy na miksie. Na razie go nie rozdzielam. Skupiłam się na jasnym oznaczaniu, podbijaniu trochę trudności, daję różne pojemniki w tym samym czasie, trochę wprowadzam przeszukiwanie pomieszczeń – tutaj lepiej radzi sobie bardziej doświadczony szkoleniowo Haker, Ergo się zaczyna gubić i szuka pomocy. Zdecydowanie jest mu łatwiej z pojemnikami i dlatego też staram się je bardzo łagodnie eliminować. Możliwość pracy na miksie zawdzięczamy nadzwyczajnej właściwości psiego nosa - jest to segregacja zapachów. Jeśli pies pozna miks zapachów z łatwością sobie je “dzieli” na pojedyncze.

Co jeszcze i czy potrzebuję iść do szkoły nosework?

Wielu zoopsychologów wskazuje na nosework, jako wsparcie terapii psów lękliwych, niepewnych, wycofanych ale też reaktywnych, szczekających i agresywnych do innych psów. Pies naturalnie używa nosa, nie uczymy go więc wąchania, ale tego że znaleziony zapach może być źródłem nagrody. Poza tym pies pracuje samodzielnie, decyduje w jakiej kolejności wącha pudełka, nie musi skupiać się na poleceniach i pracuje sam bez innych psów obserwujących go. W przeciwieństwie też do ratownictwa czy mantrailingu nie musi wchodzić w interakcję z innymi ludźmi (znalezionymi pozorantami). To są ogromne plusy takiej aktywności dla trudnych psów. Kolejnym jest to, że nosework to prawie bezkosztowa aktywność, nie musimy kupować wymyślnego sprzętu. Nawet jeśli zdecydujemy się na pracę sportową, to zakup konkretnych pudełek i puszek, nie będzie bardzo kosztowny.

Jeśli jesteśmy początkujący w pracy z psem lub zależy nam na startach w zawodach, warto poszukać instruktora nosework i z nim pracować. Obie instytucje zajmujące się noseworkiem uczą instruktorów, którzy jednocześnie są zawodnikami i muszą ze swoimi psami zaliczyć egzaminy zapachowe. Nie da się być instruktorem teoretycznym, co jest ogromną zaletą, bo taki szkoleniowiec dzieli się z nami wiedzą i własnym doświadczeniem. Jeśli natomiast zależy nam przede wszystkim na zabawie z psem, umiemy naszego psa motywować, potrafimy diagnozować porażki, to w zupełności możemy zacząć pracę węchową sami. Możemy też poszukać instruktorów, którzy zgodziliby się oceniać naszą pracę na podstawie nagrywanych filmików.

Nagrywanie treningów?

Zdecydowanie tak! Nie dotyczy to tylko noseworku, ale w zasadzie każdej dyscypliny kynologicznej. Na filmikach widzimy jak wygląda nasz timing, czy czasem zamiast „zapach”, odruchowo nie mówimy „szukaj”, a zamiast „bingo” – „ok”. Na filmikach też jesteśmy w stanie zauważyć wszystkie drobne zmiany w postawie psa, gdy złapie zapach. Bez filmików trudno dobrze prowadzić treningi. Na szczęście teraz filmik można nagrać każdym telefonem, a stojaki pod telefon też nie są dużym wydatkiem. Nie chodzi tutaj o super jakość, chyba, że chcemy się pochwalić wynikami, ale o materiał do analizy i wyciągania wniosków na kolejne treningi.

Jak często, jak długo?

Często, ale krótko. Trudno zrobić atrakcyjny trening węszenia, który trwa godzinę. Powinniśmy trenować około 15-20 minut, bo praca węchowa jest męcząca. Lepiej zrobić kilka krótkich treningów, zadbać o urozmaicenie niż zbyt długo piłować np. oznaczanie. Pamiętajmy, że frajda psa z treningu ułatwia nam pracę i wpływa na motywację. Nie ma nic gorszego niż znudzony pies, chowający się na widok puszek czy pudełek z zapachem. Treningi na początku pracy warto powtarzać kilka razy w tygodniu, bo inaczej trudno się rozwijać, gdyż na każdym treningu będziemy musieli przypomnieć psu o co chodzi. Potem, jeśli startujemy w zawodach, dodajemy odpowiednie utrudnienia, szlifujemy detale, a jeśli się bawimy w wąchanie, to co jakiś czas robimy trening przypominajkowy.

Nosework a praca węchowa?

W psim świecie często rozróżnia się pracę węchową, czyli każdą aktywność wykorzystująca zmysł węchu (aktywności z matą węchową, zabawkami na inteligencję, szukanie ukrytego jedzenia) od noseworku, czyli szukanie konkretnych zapachów oraz mantrailingu - tropienie po śladzie, mimo, że te dwie ostatnie to też praca węchowa, praca nosem.

Szkoły nosworkowe

Dla wytrwałych i ciekawych na sam koniec zostawiłam informacje o dwóch instytuacjach zajmujących się promocją noseworku w Polsce.

Stowarzyszenie Nosework Polska to pierwsza w Polsce szkoła, która sformułowała zasady noseworku jako dyscypliny sportowej. Psy pracują tutaj z wykorzystaniem olejków zapachowych – cynamonu, pomarańczy i goździka. Próbki są wcześniej specjalnie przygotowane, nie kropimy pojemnika dla psa olejkiem, ale przygotowujemy patyczki nasączone zapachem w osobnych słoiczkach i dopiero taki patyczek trafia do pudełka na egzaminy czy zawody. Żeby psy mogły startować w zawodach muszą pozytywnie zaliczyć egzaminy z zapachów. Egzaminy mają trzy stopnie: pierwszy cynamon, drugi pomarańcza, trzeci goździk. Zdanie egzaminu z cynamonu już uprawnia do startu w zawodach klasy I. Na ringu zostaje umieszczonych 12 kartonowych pudełek, 11 bez zapachu, 1 z zapachem. Pies ma wskazać pudełko z zapachem, a przewodnik zgłosić alarm, czyli powiedzieć, że pies znalazł zapach (na podstawie oznaczenia psa). Maksymalny czas na znalezienie zapachu to 3 minuty. Na zawodach można wystartować w kilku różnych kategoriach, a każda kategoria ma dodatkowo 3 klasy (1,2,3) według stopnia trudności.

Kategorie to:

  • pojemniki
  • pomieszczenia
  • woda
  • pojazdy
  • obszar zewnętrzny (exterior)
  • master class

Na początek najważniejszą informacją jest jednak to, że startuje się na pudełkach kartonowych, a zapachy są zapachami olejków naturalnych.

Polska Liga Nosework również pracuje na zapachach cynamonu, skórki pomarańczowej i goździka, ale tutaj używamy po prostu kuchennych przypraw – cynamon w kawałku, suszona skórka i goździk. Jest to sporym ułatwieniem jeśli chce się zacząć zabawę w szukanie zapachu. Do startów w zawodach pies również musi najpierw pozytywnie zdać testy z poszczególnych zapachów. Wyglądają one nieco inaczej. Pies ma do przeszukania 10 metalowych puszek o średnicy 10 cm, w jednej jest ukryta próbka, reszta jest pusta. Pies ma 2 minuty na wskazanie miejsca, gdzie jest zapach. Również tutaj mamy podział na klasy (0,1,2,3, senior), w klasie 0 używa się jednego zapachu, jest to cynamon. W klasie drugiej pies pracuje na dwóch zapachach - cynamon, skórka pomarańczowa. Dopiero od 2 klasy używa się wszystkich trzech zapachów.

Kategorie Polskiej Ligi Nosework to:

  • pojazdy
  • pomieszczenia
  • teren
  • przedmioty

Po szczegółowe informacje, warto zajrzeć na strony Stowarzyszenia Nosework Polska i Polskiej Ligii Nosework, gdzie dostępne są szczegółowe regulaminy zawodów, wieku psów, zasad organizacji ringu, przyznawanych tytułów i awansów do kolejnych klas.

Konsultacja merytoryczna tekstu dzięki wspaniałym osobom, z którymi miałam okazję pracować:

  • Aleksandra Andrzejewska, instruktorka Stowarzyszenia Nosework Polska, prowadzi zajęcia w Centrum Kynologicznym Canid
  • Klaudia Klekota, instruktorka Polskiej Ligii Nosework, prowadzi zajęcia w szkole Let's Sniff