Krótki post o sikaniu
Od dawna obserwuję ciekawe dla mnie zjawisko, że moje psy nie sikają po sobie. Jedne nie nakrywa moczem sików drugiego. Panuje tu niezwykła zgodność i obaj panowie respektują siki. Nawet w okresie, gdy były cieczki, zdarzały się spory, nie było wzajemnego niszczenia śladów zapachowych. Nawet jeśli nie szli na spacer razem, a wyprowadzałam jednego po drugim, to bez trudu znajdywali gdzie znaczył „brat”, wąchali i szli dalej podsikać inny krzaczek czy kępkę trawy.
Oczywiście odniosłam to do badań na temat wilków i ich oznaczania terenu. Znaczeniem zajmuje się całe stado i nie ma mowy, żeby ktoś sikał na mocz innego wilka, a zwłaszcza na mocz ojca rodziny.
Uznałam, że chłopaki uważają się za rodzinę i wspólnie znaczą teren. Dość często zdarza im się sikanie synchroniczne w niewielkiej odległości od siebie.
Sikanie to komunikowanie
Ponieważ Ergutowi testosteron dość mocno uderzył do głowy i zaczął „zygać” do Hakera – tutaj warknął, tu mu zablokował wejście do domu, tu oszczekał, co Haker znosił ze stoickim spokojem i godnością, o jaką bym go zupełnie nie podejrzewała, to zdecydowałam się na podanie chipu Suprelorin. Mniej więcej w podobnym wieku czipowaliśmy Hakera, bo też tracił mózg. Jak można było się spodziewać, zadziałało. Chłopaki znów mają relację sprzed nadmiaru testosteronu, z Ergutkiem lepiej mi się pracuje (chociaż emocje nadal na dużym poziomie). Najwyraźniej zmienił się też zapach siusków. ;) O ile w naszej okolicy nadal nie ma sikania jeden po drugim, to na naszych spontanicznych nadmorskich wakacjach okazało się, że Haker uznał, że mocz pachnie za słabo i trzeba poprawić. Było to dość zabawne, bo widział sikającego Erguta, podszedł sprawdzić i chwilę dumał nad tymi sikami, dumał, aż w końcu podniósł łapę i poprawił. Tak jakby nie był pewien czy postępuje właściwie. Ergo ogólnie sika teraz raczej z potrzeby fizjologicznej, a mniej dla znaczenia.
Obawiałam się trochę, czy zaraz nie będę musiała Hakera wrzucić na chip, czy nie zacznie gnębić młodego. Niektórzy opiekunowie pierwotniaków obserwują takie zachowania. Kastrat jest w hierarchii niżej. U nas zupełnie tego nie widać. Nie widać też pogorszenia ciągnięcia, ale psy praktycznie tylko biegają. Haker bez chipa nadal biega od niechcenia, Ergo nadal pełen zapału.
Pod koniec stycznia byłam na świetnym seminarium z Mariną Grafagnoli, Komunikacja psów, zachowania grożące i agresywne, organizowanym przez Green Way. Było też o sikaniu. Konkretniej o komunikacji zapachowej, do której w zasadzie dostępu nie mamy, a której wizualnym przejawem jest znaczenie. Według Mariny sikanie przez jednego psa i odejście dalej ma na celu zaproszenie innego psa do poznania. Takie: „zobacz, sikam tu, podejdź sobie, sprawdź jak pachnę”. Oczywiście robią takie rzeczy psy pewne siebie, z dobrą komunikacją. Było też właśnie o znaczeniu sikania w grupie psów, że też znaczą wspólnie terytorium, nie zakrywając zapachu innego psa z grupy. Mój trop wilczy jest prawdopodobnie uzasadniony – Haker i Ergo czują się grupą rodzinną i razem sikają.
U Mariny było oczywiście znacznie więcej tematów niż sikanie, ale zostawię to na inny wpis, bo dużo rzeczy jeszcze układam w głowie. Na pewno jestem zachwycona seminarium i bardzo, bardzo marzę o klasach komunikacji.
Będzie też wpis o zimowym wypadzie nad morze, chociaż większość zdjęć już wylądowała na naszym profilu. Deszczowa pogoda i wiejący wiatr wygania ludzi z plaży, więc mogliśmy iść i iść i nie spotkać nikogo. To też idealna pogoda dla moich zimowych psów, momentami nawet było im za gorąco i aktywnie chłodziły się w wodzie. I sikały. I tam właśnie Haker uznał, że młody ma za słaby zapach, albo może, że jednak jest coś z nim nie tak i może inne psy mogłyby go zaatakować? W każdym razie pierwszy raz miałam okazję widzieć sikanie na mocz rodziny. Po powrocie sytuacja wróciła do normy. Ergo zaś nadal zostawia hakerowe siki w spokoju.