DIY - suszone mięcho

Ponieważ ostatnio sporo trenujemy i używamy masy smaczków, zaczęłam się zastanawiać czy nie podawać Hakerowi mięsa suszonego. Cena w sklepach jest jednak dość wysoka, a wysuszyć mięso to żadna filozofia. Tomek na męską wyprawę przygotował mięso dla siebie - zamarynowana na ostro wołowina suszyła się w piekarniku wywołując ślinotok psa. Zażyczyłam więc sobie smaczków dla Hakera.

Mięso dla psa:

  • 800 g piersi z indyka

Przygotowanie:

  • Mięso wrzucić do zamrażarki, żeby lekko się podmroziło łatwiej jest je pokroić na cienkie paski. Trwało to trochę ponad godzinę, ale warto potrzymać nawet chwilę dłużej, bo środek był miękki.
  • Pokroić mięso na paseczki i nadziać na patyki do szaszłyków.
  • Wstawić do piekarnika z termoobiegiem, albo suszyć w piekarniku lekko uchylonym, nastawiony na 50-60 stopni. Ważne jest żeby nie podnieść za bardzo temperatury bo mięso zacznie się przypiekać.
  • Pod kratkę trzeba podłożyć blaszkę, najlepiej z folią aluminiową, bo kapie z niego i piekarnik byłby do szorowania.
  • Mięso suszyło się 3 godziny. Jest dość suche, można je połamać na mniejsze kawałki.

Teraz czekamy

Z porcji wyszło nam niewiele ponad 300 g mięsa. Indyk kupowany był bez żadnej szczególnej promocji, kosztował 21 zł/kg.

Wydaje nam się, że kolejnym razem warto mięso jednak zamarynować w oleju, żeby było bardziej miękkie i łatwiej zdejmowało się z patyczków. Zastanawiam się nad jakimś olejem z łososia żeby przy okazji smaczków podbić odporność psu. Nie jestem pewna tylko, czy olej nie traci swoich właściwości przy podgrzewaniu. Psu kompletnie taka faktura nie przeszkadza, więc to bardziej taka nasza fanaberia.

Gotowe!

Mięso dla ludzia

  • Wołowina 1 kg
  • Sambal
  • Olej winogronowy
  • Sos sojowy
  • Zioła

Z wołowiną działamy tak samo - podmrażaliśmy, kroiliśmy na cieniutkie paski, marynujemy. Składników marynaty było tak "na oko", żeby dało się wrzucić mięso. Marynowało się w lodówce około pół dnia i noc. Potem było też nadziewanie na patyki szaszłykowe, zawieszanie na kratce, podkładanie blaszki (bez folii, więc szorowaliśmy ją potem ;) ). Mięso było pokrojone dość grubo, suszyło się też w temperaturze 50-60 stopni i trwało to ponad trzy godziny.

Mięso ludziowe nie było nic a nic suche, takie typowe do żucia. Zdjęć jednak nie zrobiliśmy.

Mięso! Daj!