Dorosła łajka w domu
Trochę przesadzam z tą dorosłością, ale często dwuletni pies to pies w miarę ukształtowany, lepiej panujący nad emocjami niż młodziak, któremu pstro w głowie. Albo i nie, bo Haker stał się super stabilnym psem około trzeciego roku życia. Gdy pisałam o nim, kiedy miał dwa lata, mieliśmy jeszcze całkiem dużo rzeczy do pracy. A jak wyglądają dwa lata życia z łajką?
Ten pan był mocno nieprzekonany do drugiego psa. Ale z kim by biegał, gdyby nie Ergo? ;)
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Znalazłam grupę łajkową, zapytałam, wysłano mnie do hodowców, zgadałam się z pierwszą hodowlą łajek, zadzwoniłam i... spędziłam z hodowczynią ponad godzinę na telefonie. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że zadzwonienie do obcej osoby to dla mnie strasznie stresująca rzecz. Kolejnego dnia byłam w hodowli, a po chwili podpisywałam umowę. Kompletnie nieodpowiedzialna wariatka. Zaplanowane kursy z psem, praktyki instruktorskie, a ja biorę szczyla. Czy żałowałam? Nigdy! Jednak mam hopla na punkcie pierwotnych ras.
Wzięłam łajkę, pojechałam na kurs ratownictwa, gdzie sporo moich znajomych przeżyło spore zaskoczenie. Część wiedziała, że marzę o shikoku, że jak poznałam psa tej rasy, to kompletnie wsiąkłam (nadal twierdzę, że kiedyś będę mieć shikoku albo kai-ken). Dla części, która widziała, że wkręciłam się w obi, kandydatem na kolejnego psa dla mnie był owczarek – maliniak. Gdzieś w głowie był oczywiście taki pomysł, ale jednak pierwotniaki widać są moim przeznaczeniem.
Szczeniaki
Łajki, ach te łajki czymże byłby bez nich świat?
Z opracowania Moniki Marceli Ząbek:
Szczególnymi cechami łajki jakuckiej są wielka wytrzymałość oraz odporność na choroby cechy wytworzone przez wieki w związku z trudnymi warunkami bytowania. Cech te spowodowały, że pies był i jest używany jako zaprzęgowy i myśliwski
Rasa ta jest wykorzystywana do transportu ludzi i towarów na duże odległości. Łajka jakucka jest jednym z najlepszych psów zaprzęgowych. Te psy mogą chodzić po lodzie i po lekkim wiosennym śniegu, tam gdzie większe zwierzęta (jelenie, konie) ślizgają się lub toną. Łajka jakucka jest w stanie zorientować się w przestrzeni, w każdych warunkach pogodowych, w zamieci szukać skutecznie schronienia, ich intuicja i instynkt zastępują kompas. Psy jedzą to samo co ludzie, i dlatego można razem z nimi zapuszczać się daleko od domu z zapasem jedzenia.
Historycznie łajki pomagały swoim właścicielom w polowaniu na lisy, pieśćce i niedźwiedzie. Bez względu na to, czy ich instynkty łowieckie były rozwijane lub podtrzymywane tresurą albo łowieckim wychowaniem, czy też nie, zachowały się w znacznym stopniu. Daje to możliwość klasyfikowania tych psów także jako rasę łowiecką. Niektóre z osobników nadają się do polowań, na duże zwierzęta, prawie wszystkie polują na wiewiórki, i drobną zwierzynę, nie nadają się do polowania na ptactwo są bezużyteczne: płoszą i rozganiają ptaki leśne i wodne.
Łajka jakucka jest psem inteligentnym, rozumnym, bystrym, z wrodzoną skłonnością do kontaktu z człowiekiem. Jest bardzo przyjazna i niezwykle przywiązana do właściciela – zdolna do maksymalnych poświęceń. Psy tej rasy są znane ze swej szczególnej czujności. Hodowane jako psy domowe, rozwijają cechy psów obronnych. Jednocześnie wyróżniają się powściągliwością – szczekają tylko w razie konieczności. Zazwyczaj Łajka jakucka emituje charakterystyczny dźwięk wycia. Bardzo łatwo się szkolą. Żywy umysł i charakter sprawiają, że łajka jakucka jest przyjaznym kompanem w domu i towarzyszem na spacerach czy wycieczkach. Nie lubi izolacji, zawsze stara się być wśród ludzi, psów i innych zwierząt.
Przyjechał. Pierwsze zdjęcie u nas
Z innych materiałów (https://psy-pies.com/artykul/lajka-jakucka,409.html) wyczytałam też:
Łajki jakuckie najlepiej czują się na wsiach i przedmieściach – mają ogromne zapotrzebowanie na ruch i potrzebują odpowiednio dużej przestrzeni życiowej. Nie nadają się do trzymania w niewielkim mieszkaniu.
Czworonogi znane są przede wszystkim ze swojej wytrzymałości i chęci do pracy. Nawet przy skromnych racjach żywnościowych mogą pracować od świtu do nocy. Są wytrwałe i mało wymagające. Szybko przyzwyczajają się do nowych warunków i chętnie wykonują polecenia właściciela. O ile w stosunku do ludzi nie ujawniają zachowań agresywnych, o tyle inne zwierzęta powinny się mieć na baczności. Łajki mają silną potrzebę dominacji w stadzie, dlatego właściciel musi zadbać o prawidłową socjalizację w wieku szczenięcym.
Dbamy o socjal
Jak to wygląda u nas, jaki jest Ergut?
Jest szczekaczem-łajaczem. Przekonał nawet malamuta, że szczekanie jest fajne. Początkowo się śmiałam, że nie czytał opisu rasy, że ma szczekać, jak ma powód. Jako pies inteligentny jednak szybko ogarnął jednak, co wymaga oszczekania, a co nie. Przechodzący ludzie, psy są bacznie obserwowani, ale gdy podchodzą do płotu, to zazwyczaj Ergo na nich zaszczeka. Haker do ludzi pędzi się tulić, Ergo obserwuje. Jest zdecydowanie lepszym stróżem. Obaj kochają naszych sąsiadów: gdy są w ogrodzie i wracają sąsiedzi, to pędzą do płotu na porcję głasków. Gdy jednak zamiast sąsiadów przyjechała jakaś ekipa remontowa, Ergo nieźle ich oszczekał. Byciem stróżem widać się przyjął.
Psy pierwotne doskonale radzą sobie bez człowieka, pozostawione same sobie, z pewnością stworzyłyby stado, dlatego od początku dużą uwagę zwracałam, żeby pracować z każdym z psów osobno, żeby każdy miał sporą dawkę kontaktu ze mną. Jakuty to chyba trochę „pierwotniaki dla początkujących”, są znacznie bardziej nastawione na współpracę niż haszczaki, malamuty czy samojedy. Oczywiście to zawsze są cechy osobnicze i znam husky, które są cudowne w posłuszeństwie, mój własny malamut też lubi pracę, ale o ile on musi przemyśleć sprawę, zastanowić, czy się opłaca, to Ergo po prostu frunie pracować. Jest jednak też minus, chłopak jest tak podekscytowany, że coś robimy, że zdarza się w tej ekscytacji zapomnieć o mózgu.
W przypadku każdego szczeniaka ważna jest hodowla, z jakiej pies pochodzi, jaki miał wczesnoszczeniecy socjal, jak funkcjonowała matka, w przypadku pierwotnych wydaje mi się to jeszcze bardziej istotne, bo jednak mimo lat hodowli domowych, rasy pierwotne większość czasu nie były szczególnie socjalizowane z człowiekiem, u zaprzęgowców stawiano nawet na sporą niezależność. Brak pielęgnacji więzi z człowiekiem od urodzenia może przynieść skutek, że będziemy mieć małego dziczka. Na szczęście Ergo pochodzi z super hodowli i nie mieliśmy takich problemów. Dodatkowym bonusem było to, że młody przyszedł do nas, znając już kennel klatkę i po męczącym powitaniu z nową psio-ludzką rodziną, odnalazł klatkę, wlazł do niej i zasnął.
Ergo rozwijał się jako idealny przykład z książki. Idealnie grzeczny szczeniak i niezwykle trudny młodzik. Przy czym trudny, to nie jest chyba dobre słowo. Bo przez cały rozwój był i jest idealnym towarzyszem człowieka. Gdy jednak skończył 8 miesięcy, testosteron zalał mózg i mój myślący idealny szczeniaczek, stał się rozbójnikiem nastolatkiem. Mocno jednak próbował ustawić hierarchię z Hakerem, który na szczęście z dość stoickim spokojem podchodził do „zygania” młodego. Niestety okazało się, że Ergo ogólnie nie przepada za innymi samcami, na szczęście cudownie komunikuje swoje emocje, zamiary i nie miewa zatargów z psami. Bardzo ładnie dogaduje się z sukami, nie jest natrętny. Jednak w okresie nastolatkowym, miałam chwilami wrażenie, że mam na końcu smyczy jakiś miotający się kawałek futra. Tracił kontakt ze mną, olewał wypracowane komendy. Musiałam więc przemyśleć, co dalej robić, żeby nie znielubić psa. Generalnie pomagało mi czytanie wpisów o Hakerze w tym wieku. Haker był wtedy jeszcze trudniejszy, ale ponieważ skok testosteronowy u Erguta zbiegł się z takim super dorośnięciem Hakera, to kontrast miałam spory.
Nudno było!
Posłuszeństwo z Ergutem idzie nam jak po grudzie, choć to nie jest cecha łajkowa. Trenujemy mało, a Ergo strasznie się nakręca i ma momenty, gdy nagle musi odbiec i wrócić do pracy. Początkowo strasznie mnie to frustrowało, ale po prostu poszliśmy w inny rodzaj aktywności. Ergo jest niesamowitym psem do pracy nosem. Nosework i mantrailing to aktywności, w których sprawdza się rewelacyjnie. Ponieważ z Hakerem mieliśmy problemy bronienia jedzenia, pierwszą komendą, którą zrobiłam z Ergo było „puść”, a kolejną rzeczą ładne chodzenie przy nodze. Hakera zawsze musiałam przy tym ściągać, pilnować, prowadzić, Ergo chodzenie w kontakcie wzrokowym ma wspaniałe i... praktycznie z tego nie korzystamy. Kolejną aktywnością, w której Ergo naprawdę jest mistrzem to canicross. Biega z nim głównie Tomek, bo ja kondycyjnie dawno odpadłam. Ergo fantastycznie ciągnie, ogarnia komendy, a w pracy biegowej pięknie też ignoruje inne psy, a nawet zwierzęta. Chociaż sarenki to nasze przekleństwo.
Instynkt myśliwski Erguta mnie zaskoczył. Malamut to też pies z instynktem, wiec założyłam, że jestem przygotowana. Skanowanie otoczenia, przywołanie awaryjne. Nie przewidziałam jednak, że łajka może wpaść na pomysł wytropienia sobie saren i dopiero później gonienia. Dzień, kiedy Ergo nawiał, był dla mnie straszny. Straszny, bo ja naprawdę byłam przekonana, że przepadł, że niewiadomo ile będziemy szukać, że ktoś go złapie, coś go rozjedzie. Tysiąc czarnych scenariuszy. A jak wrócił, to z kolei okropne zwątpienie w siebie jako trenera. Przecież 100% przywołań zawsze było. No cóż. Na szczęście przygoda skończyła się dobrze. Prawdopodobnie nie każda łajka ma taki instynkt. Długi czas Ergo też nie miał, bo tropami saren biegaliśmy codziennie i nic nie zapowiadało takiej akcji. Po gigancie Erguta, wdrożyłam szereg pomysłów na odzyskanie kontaktu na spacerach i chyba pomału znów mam na spacerach myślącego psa. Czy zejdzie z linki? W tym momencie jeszcze nie wiem, ale prognozy są niezłe. Pamiętam jednak, że długi czas myślałam, że mam odwoływalnego psa.
Żeby jednak psu się nie nudziło dorzuciłam nam wspólne zajęcia. Ergo z Tomkiem biegał, w sprzyjających warunkach (lekki mróz) śmigali około 40-50 km tygodniowo. Ja wzięłam się za uporządkowanie spacerów, tropienie regularne i zapisałam na kurs instruktorski nosework z Ergutem właśnie. Nos łajki to coś niesamowitego! Wiedziałam, że młody ogarnie zadaniowo, nie byłam pewna jak z jego emocjami. Rasy pierwotne zdecydowanie długo dorastają. Okazało się jednak, że młody doskonale wie, co ma robić i nawet stara się ogarnąć. Przydały się warsztaty pracy w bodźcu.
Ergo zdecydowanie bardziej przypadł do gustu mojej teściowej, Haker niestety pokazał jej zęby, nawarczał i złapał za rękę przy konflikcie o talerz z resztkami jedzenia, więc zdecydowanie nie jest ulubionym pieskiem. Ergo w kwestii jedzenia jest bardziej cywilizowany. Jednocześnie jest też mniej wylewny w tuleniu się do ludzi, których widuje rzadziej, więc wizyty rodziców czy teściów raczej obserwuje. Bardzo mi się podoba ten brak nachalności.
Dzięki temu dystansowi Erguto znakomicie sprawdza się w kontaktach z dziećmi podczas zajęć koedukacyjnych. Chętnie idzie na zajęcia, przyjmuje smaczki, ale potrafi też się ładnie wycofać. Dzięki pięknej komunikacji służy jako przykład psiej mowy. Z Hakerem zajęcia są trudniejsze, najczęściej robimy pokaz posłuszeństwa.
W pracy jestem. Edukuję!
Faktycznie mieliśmy ciężki moment prób ustalania hierarchii. Ergo w okresie dojrzewania miał pomysły dziwne – wchodzenie do domu, stawanie w drzwiach i warczenie na Hakera. Kilka razy startował do niego, przeganiał. Haker znosił to cierpliwie dość, raz się pokłócili przy sukach, innym razem na spacerze, gdy splątały się im smycze. Jedyne co mogłam zrobić, to puścić smycze i próbować zwrócić uwagę na siebie. Było dużo warkotu, Haker Erguta przygwoździł łapami i skończyły się problemy. Nie spadł nikomu kawałeczek futra. Ponieważ jednak Ergo podobnie zachowywał się do wszystkich samców, zdecydowałam się podać mu Suprelorin (wkładka kastracyjna). Nieco wyciszył młodego, ułatwił wspólną pracę, ale nie wpłynął za bardzo na kontakt z obcymi samcami. Generalnie muszę być ostrożna. Za to relacje między chłopkami są super. Uwielbiają gonitwy, zabawy szarpakiem, wspólne treningi. Oczywiście to dwa pełnojajeczne samce i zdarzają im się burknięcia i fochy. Nie ma też tam wspólnego wylegiwania, wylizywania futra, ale jest fajna spokojna relacja.
Haker, gdzie my jesteśmy? Czyli pierwszy wyjazd.
Bardzo trudno uwierzyć, że to dwa lata Erguta i prawie dwa lata dwóch psów w domu. Jest wesoło. A ja zakochana w łajkach po uszy. To niesamowicie wszechstronny pies z fajnym charakterem. Podoba mi się, że raczej nie ma skłonności do przepychanek z ludźmi, jest przyjacielski, kiedy kogoś pozna, ale jednocześnie nie narzuca swojej obecności. Chętnie pracuje i można z łajką robić naprawdę sporo rzeczy – sprawdzą się i w posłuszeństwie, w każdej aktywności nosowej, czy to sportowo, czy ratowniczo (ale tutaj trzeba poświęcić też sporo czasu na szkolenie posłuszeństwa i ignorowania śladów zwierzyny) oraz w sportach agility. Łajki nie są naturalnymi aporterami, więc zabawki trzeba wypracować, chociaż oczywiście są takie, które chętnie aportują. Ja formalnego aportu nie uczyłam, musiałam go wypracować z Hakerem i chociaż nam się udało, to długo nie miałam z tego frajdy (pies też nie), więc z Erguto skupiliśmy się raczej na przynoszeniu zabawek do wspólnego przeciągania.
Czy Ergo dorósł? częściowo. Śmieję się, że jako szczeniak, był psem idealnym, chętnie pracującym z człowiekiem, łapiącym w mig polecenia, fajnie dogadującym się z psami. Potem nagle wkroczył w okres dojrzewania, który objawił się skurczeniem mózgu, wybiórczą głuchotą i silnymi emocjami. Taki podręcznikowy psi nastolatek. Myślenie ewidentnie mu nie szło. Ja też mocno odpuściłam pracę wtedy, zostawiając kilka komend. Potem zaczęły hormony opadać, mózg się odnalazł. Niestety zostały dość silne emocje – na tropie Ergo potrafił wpaść w panikę, że ze ścieżki, gdzie ma trop, ktoś nadchodzi. Niewiarygodne, że pies ze świetnym socjalem w hodowli, w domu, mający pewnego siebie psa obok wpada w takie histerie. Jednak nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego, a pies to żywy organizm, nie maszyna. Dlatego zawsze powtarzam, żeby swoje ambicje, plany treningowe dopasować do psa. Ergo jest najszczęśliwszy biegając. No i tropiąc sarny, ale akurat na to się nie zgadzam i podsuwam mu inne pomysły na tropienie.
Z koleżanką z tropków. Ergo i Figa
Spotkanie łajdaków...znaczy łajek!
Z rodziną na zdjęciu.
Chyba się jednak trochę lubią.