Kupowanie naszemu psu kocy czy legowisk to w zasadzie wyrzucanie pieniędzy. Wszystko prędzej czy później zostaje nadgryzione, poszarpane lub podarte na malutkie paseczki. Taki los spotkał pierwsze legowisko Hakera, wyszukane przez dzieci i nas, z fajnie podniesionymi bokami, wykończone eko-skórą czy czymś podobnym. Później kolejne kocyki kończyły z dziurami od zębów. W którymś momencie przestałam kupować i zaczęliśmy używać stare ręczniki, prześcieradła albo kupować kocyki w IKEI za 8 zł.

Jednak Haker to członek rodziny, więc co jakiś czas pękamy i kupujemy poduchę, miękki kocyk albo legowisko. Na jednej z psich grup była promocja na legowiska Toby Spodobały mi się, bo szukałam czegoś fajnego na spód do kennela, a nie typowego legowiska. Wybór padł na poduchę ponton z dodatkową poszewką.

Teraz wygląda nieco gorzej

Legowisko dotarło i bardzo nam się spodobało. Idealnie pasowało też do klatki. Haker na początku dość nieufnie na nie wchodził, fakt – poducha jest dość puchata, a cordura śliska, więc tak śmiesznie balansował łapkami. Legowisko w stanie nienaruszonym przetrwało jeden dzień. Drugiego, Haker zaczął je podgryzać na tyle sprytnie, że tego nie zauważyłam do momentu gdy sprzątając nie podniosłam poduchy i nie rozsypałam jakiejś połowy wypełnienia po podłodze... No cóż, przynajmniej wiem, że faktycznie są w nim małe kuleczki. Okazało się też, że Hakerowi udało się zepsuć zamek do poszewki. Róg poduchy jednak zaszyłam, tak samo pocerowałam poszewkę i legowisko służy dalej. Chwilowo Haker nie przejawia bardzo niszczycielskich zapędów, nawet został kilka razy sam na sam z poduchą. Widzę, że podskubuje sobie trochę poszewkę, ale póki co mamy legowisko.

Toby ma sporo rodzajów legowisk do wyboru, w tym bardzo ciekawą budkę 3w1, meduzę, czyli takie poducho-legowisko oraz legowiska z poduszeczkami. Można na nich też wyhaftować imię psa. Kuszą mnie oczywiście bardzo, ale na razie czekam, co Haker dalej wymyśli z niszczeniem.

A jak u was? Ile mieliście legowisk i jak często je wymieniacie?