Niesamowicie ciekawą rzeczą jest złożoność relacji w naszej rodzinie. Haker był wymarzonym psem dzieci, które oczywiście po początkowej fascynacji uznały psa za oczywisty element domu. O uwagę Hakera najczęściej zabiega Laura, która bardzo by chciała, żeby pies jej słuchał, żeby przychodził się tulić. Kilka razy trochę z nim poćwiczyła, ale z racji naprawdę wypełnionego grafiku zajęć nie ma ani chęci, ani siły na regularność. Haker więc też ma do niej podobny stosunek. Są momenty, kiedy bardzo chce z nią coś robić, ale często kompletnie ignoruje jej wołania. Laura jednak na pewno nauczyła Hakera lubić głaskanie.

Bruno w zasadzie mało interesuje się psem. W efekcie to Haker zabiega u jego uwagę. Słucha każdej komendy Bruna, to on najskuteczniej odsyła psa „na miejsce”. Bruno też od początku mógł bez problemu zabrać Hakerowi smaczek i przerzucić w inne miejsce. A, jak pamiętacie, Haker ma problem bronienia zasobów, warczał, pokazywał zęby i sporo z tym pracowaliśmy. W domu już w zasadzie luz, ale na spacerach zdarzało mu się gdzieś na mnie warknąć, jak się zbyt zawęszył albo chciałam go odwołać od jakiejś padliny. Brunowi za to wolno.

Haker na nasze dzieci nie skacze, zdarza mu się pacnąć łapą, jak wracają popołudniami, ale widzę, że coraz lepiej się kontroluje. Teraz nie widzieli się przez tydzień i psiak na widok dzieciaków piszczał z radości. Niestety nie przeniosło się to na inne dzieci, muszę psa przytrzymać na spacerach, żeby uniemożliwić skakanie. Dorosłe osoby mija na luzie, na widok dzieci cieszy się bardzo. A gdy dziecko podchodzi, żeby głaskać, usiłuje skoczyć. Muszę zatrudnić jakieś dzieci jako asystentów, żeby przepracować ten problem. Bo skok Hakera oznacza powalenie dziecka.

Tomek ma największy posłuch w domu. Na niego Haker prawie nigdy nie wskoczy, nie będzie pacał łapą. Bardzo rzadko zdarzy mu się zaczepić zębami w zabawie. Mniej też jest sytuacji, kiedy Haker na coś poluje na spacerach z Tomkiem. Przyznaję bez bicia, że Tomek jest bardziej konsekwentny i twardy ode mnie. Haker dostaje mniej przytulasów, głasków, wspólnych zabaw. Jest bardziej posłuszny, ale do czasu. Tomkowi trudniej jest skłonić Hakera do pójścia na luźnej smyczy i mijania się spokojnego z psem. Ja trochę tu winię smycz, której on używa, jest ona krótka, a Haker według mnie jest przyzwyczajony do większego zapasu luzu.

Relacja ze mną jest mocno skomplikowana. Od czasu kursu trenerskiego, Haker jest ewidentnie moim psem, pilnuje, gdzie jestem, ładnie wraca na wołanie (zazwyczaj), dobrze idzie na luźnej smyczy, wykonuje komendy. Ale z kolei jak zwęszy możliwość niesłuchania, to przy mnie na pewno ją wykorzysta. Cóż z tego, że idzie na luźnej smyczy i mija psy, jak w towarzystwie grupy psów dostaje małpiego rozumu i zupełnie przestaje mnie pilnować. Na Tomka w takiej sytuacji zwraca co jakiś czas uwagę. W domu, z kolei, pilnuje mnie, zwraca uwagę, gdzie jestem, często przychodzi się przytulić, ale też zaczepić - łapą, zębami, skokiem. Na moje wyjście z domu reaguje niepokojem, piskiem.

Równie ciekawie wyglądają relacje z rodziną, którą widujemy dość rzadko. Z moimi rodzicami Haker też ma różne relacje. Moją mamę uwielbia, ale okazuje to pacając ją łapą, skacząc, czy podgryzając – podobnie jak mnie. Za to na spacerze nie pociągnie jej, jest uważny i delikatny. Do mojego taty czuje dystans, też się wita, ale raczej opierając się o nogi grzbietem i domagając głaskania. Na spacerze próbuje testować – tu pociągnie, tam zignoruje. Nie dał sobie wytrzeć łap po spacerze, jak tata złapał łapę, warknął. Nie do końca wiemy, czy to zaskoczenie, ale jak mama wzięła ręcznik, to Hakerowi bez problemu łapy wytarła. Tak więc nie ma tutaj też spójności.

Gdy jedziemy do domu teściów i skręcamy w ich ulicę, Haker zaczyna w aucie piszczeć. Na dojeżdżanie do swojego domu tak nie reaguje. Kombinuje ze skakaniem po nich, czy też raczej opieraniem łapami, zaczepianiem pyskiem i generalnie kręci się w pobliżu. Jednak oni najmniej z nim wychodzili, spacerowali więc tutaj słuchanie jest niemal zerowe. Haker więc ich uwielbia ale zupełnie nie słucha. Co więcej, jak wyjechaliśmy z Tomkiem do sklepu, a Haker ukradł coś ze stołu, to uruchomił od razu warczenie i bronienie. Zyskał przez to u teściowej łatkę „psa agresywnego” i boi się ona, że ugryzie kiedyś dzieci.

No w zasadzie Haker Laurę raz złapał za rękę, jak chciała mu odebrać upolowane jabłko. Był dość mody wtedy, teraz, po pracy z nim, reaguje spokojnie na naszą obecność przy jedzeniu.

Haker, dołączając do naszej rodziny, musiał sobie poukładać relacje z każdym z nas. Są one na pewno jakoś związane z naszym podejściem do niego. Wizualną stroną tych relacji są zachowania psie przy każdym z nas. Mnie najbardziej fascynuje ta relacja z Brunem, z jednej strony chłopaki niby sobie egzystują obok siebie, z drugiej mają momenty takiej współpracy, takiego przytulania, że aż cudownie na to patrzeć. Dzięki Laurze widzę doskonale jak Haker jest psem nienadającym się do pracy z dziećmi. To ewidentnie nie jest przytulak. Myślę jednak, że jeśli Laura zdecyduje się na więcej treningów z nim, to będą mieli rewelacyjny kontakt. Haker lubi pracować, i o ile na początku nie słuchał zupełnie Laury, to teraz ładnie wykonuje jej komendy.

Jak to wygląda u was? Czy te relacje też są takie różne z każdą osobą? Myślę, że ciekawie też może być, jak jest więcej psów, czy są koty. Teściowie i rodzice mają koty, każdy z nich ma inną strategię z Hakerem. Kot teściów czuje się panem domu i nie ucieka, leży wyniośle na swojej poduszce na parapecie, pozwoli się obwąchać, liznąć, ale nie ruszy się. Hakera taki leżący kot szybko nudzi i przestaje zwracać na niego uwagę. Kota rodziców boi się bardzo i ucieka. Hakera natomiast bardziej interesuje zawartość jej miski. Na wszelki wypadek izolujemy je od siebie.