Mam szczęście do szczeniaków. Zarówno Haker, jak i Ergo bardzo szybko opanowali sztukę załatwiania się nie zewnątrz. Ponieważ większość osób, gdy dowiaduje się, że jestem psim trenerem pyta najczęściej o to, kiedy szczeniak przestanie sikać, opowiem trochę jak wygląda „szkolenie” szczeniaka. Słowo szkolenie jest trochę tutaj na wyrost, bardziej skupiamy się na socjalizacji, uczenia szczeniaka życia z ludźmi, w domu i wzajemnego rozumienia.

Ergutek jeszcze w hodowli Diament Jakucji

Wychodzę co chwilę. Mamy boską możliwość pracy z domu, co bardzo przydaje się przy pracy ze szczeniakiem. Biorąc szczeniaka do domu, warto naprawdę wykorzystać kawałek urlopu, żeby chociaż kilka dni poświęcić psiakowi. Na początku wychodzimy z psem niemal co 30 minut do godziny. Wychodzimy zaraz po piciu, jedzeniu, zabawie, obudzeniu. Wtedy mamy sporą szansę trafić na to, że maluchowi chce się siku i robi je na zewnątrz.

Nagradzam. Każde siknięcie na zewnątrz jest na początku chwalone i nagradzane smaczkiem (ja odkładam zawsze część porcji dniowej karmy na nagrody). Później zaczynam nagradzać losowo (czasami nagradzam, czasami nie), chwalę, głaskam, biegniemy kawałek razem.

Odpuszczam. Z grubsza olewam na początku sikanie w domu. Jeśli się przydarzy i łapię na gorącym uczynku daję lekkie „oj” i szybko wybiegamy na spacer. Jak dzieciak kontynuuje sikanie tam – nagradzam.

Większość zwierząt ma tendencję do utrzymywania czystości w miejscu spania i jedzenia (domu). Szczeniaki są jak małe dzieci, mają malutkie pęcherze i nawet jeśli chciałyby utrzymać czystość, to zwyczajnie nie ma szans, żeby wytrzymały godziny, gdy my jesteśmy w pracy. Tak naprawdę dla dorosłych psów 9 godzin bez wyjścia też jest trudne, ale są w stanie fizycznie wytrzymać. Szczeniaki nie. Dlatego praca z domu i wolne są naszymi sprzymierzeńcami. Im mniej razy szczeniak załatwi się w domu, tym mniejszą ma do tego tendencję. Złoszczenie się na półrocznego zwierzaka, że nie wytrzymuje z załatwieniem swoich potrzeb do naszego powrotu z pracy, jest złoszczeniem się na wiatr, że wieje. To minie. Szczeniak jest tylko szczeniakiem. Nie ma też najmniejszego sensu karać zwierzaka po powrocie. On nie wie, że źle zrobił! Może sprawiać wrażenie, że przeprasza, kuli się, ale sprawia to nasza złość, a nie faktyczna kałuża, czy grubsza sprawa na dywanie. Zrobiono kiedyś eksperyment – psu podrzucono sztuczną kupę. Po powrocie właściciela psiak wykazywał wszystkie oznaki „skruchy”. Była kupa i był powrót właściciela, więc pies był przygotowany na burę, mimo, że nie miał nic wspólnego z kupą. Nie wie, że źle zrobił. Niestety.

Pytanie numer dwa: „Dlaczego on ciągnie?”

Zazwyczaj dlatego, że mu na to pozwalamy. Haker od małego był uczony luźnej smyczy. Fakt, że chwilę nam zajęło nauczenie luzu i nie zawsze mój malamut mnie słucha, ale generalnie mam psa, z którym mogę iść na spokojny spacer. Przyznaję, że nieco trudniej mi się pracuje z Ergo, bo dla własnej wygody, często wyprowadzam naraz dwa psy i pozwalam na ciągnięcie. Co jakiś czas jednak robimy sobie trening.

Spacer zaczynam na luzie – mam długą smycz i pozwalam wąchać, eksplorować, załatwić potrzeby. Gdy już odsikaliśmy naszego szczeniaka i planujemy dłuższy spacer, uzbrójmy się początkowo w cierpliwość i górę smaczków. Stosujemy dowolną komendę, np. idziemy, noga, równaj. W momencie jak ją wydajemy, egzekwujemy od psa bycie koło nas i wolne chodzenie: zaczynamy od kroczka, dwóch i wydajemy smakołyki. Zaczynamy też najlepiej wtedy, gdy jest mało rozproszeń dookoła, czyli nie wtedy, gdy wychodzimy z bloku, a przed nami gania czwórka psów. Szczeniak jest tylko szczeniakiem i na pewno będzie się wtedy wyrywał do zabawy. Stosujemy wtedy strategię „drzewa” – wmurowujemy się w ziemię i nie idziemy w kierunku, w którym chce ciągnąć szczeniak. Wybieramy inny kierunek, wołamy psa po imieniu, dodajemy komendę oraz chwalimy i nagradzamy nawet najmniejszy krok w naszą stronę. Pamiętajmy, że komenda początkowo dla naszego psa nie ma żadnego znaczenia i musimy naprowadzić go na właściwą reakcję – cmoknięciem, krokiem, zawołaniem po imieniu.

Jak już ogarniemy nieciągnięcie, gdy nie ma żadnych rozproszeń, pomału zaczynamy spacerować po mieście, wśród innych psów. Taka nauka może potrwać. Jak napisałam, mój 2,5-letni malamut nadal ma czasem okresy buntu. Korzystam wiec czasem z pomocy dydaktycznych, czyli szelek easy walk, które mają zapięcie z przodu i ciągnącego psa obracają w naszym kierunku, uniemożliwiając ciągnięcie. Innymi fajnymi rozwiązaniami są: kantar zakładany na pysk, obroża półzaciskowa (nie zacisk całkowity, bo możemy uszkodzić psu przełyk, krtań czy tchawicę). Ja nie uznaję metod opresyjnych typu kolczatka i obroża elektryczna. Nie pasuję mi etycznie, nie wyobrażam sobie dźgania psa w imię wychowania, a poza ty, jednak większość psich psychologów zgadza się, że metody te mogą powodować inne, znacznie poważniejsze problemy z psim zachowaniem, np. agresję wobec innych psów lub ludzi. Wolę zwyczajnie nie ryzykować i używać metod bezpiecznych.

Czemu mój pies piszczy w domu jak tylko wrócimy ze spaceru?

Tutaj odpowiedź nie jest już taka jednoznaczna. Może dlatego, że spacer był za krótki, może dlatego, że jednak psiak zapomniał załatwić swoją potrzebę, bo coś odwróciło jego uwagę, albo spacer był za długi i psiak nie umie się wyciszyć.

Szczenięta często cierpią na przypadłość numer 2. Biegają, szaleją, zapomną o sikaniu i akurat im się zachce jak wracamy do domu. Jeśli mamy większego psa musimy przeanalizować, czy problemem jest za mało ruchu, psiak potrzebuje więcej symulacji, wiec może dodajmy mu jakieś nowe komendy, pochodźmy częściej, dłużej, w nowe miejsca, z nowymi psami. Jeśli jednak pies ma wszystko zapewnione, to może trzeba wprowadzić w domu klatkę kennelową, dać gryzaka, konga wypełnionego jedzeniem, żeby pies się wyciszył.

Moją sprawdzoną metodą na spokojnego psa, którą podrzucam klientom, to długi spacer z różnymi rodzajami aktywności: swobodna zabawa, trochę komend i sztuczek, a potem powrót do domu i śniadanie w postaci konga. Pakuję do niego mięso, puszkę, wymieszane z suchym, zamrażam na trochę i pies ma sporo wysiłku ze zjedzeniem tego. Większość psów po takim spacerze i jedzeniu idzie spać na co najmniej kilka godzin.

Pamiętajmy, że szczeniaki i psy, które zazwyczaj mają mało ruchu, niekoniecznie muszą mieć spacer trwający 10 km i godzinny trening. Najważniejsza jest tutaj różnorodność. Właściciele północniaków natomiast wiedzą, że czasem 14 kilometrów biegu, trening i aktywne jedzenie, a pies nadal coś by porobił. Nie ma jednak ulegania – psiaki muszą też odpoczywać, a to umiejętność, której często trzeba je nauczyć.

Mogę wyjść z psem, jak jeszcze nie miał szczepienia na wściekliznę? Kwarantanna!!!!!!

Większość właścicieli szczeniąt słyszy od weterynarzy słowo „kwarantanna” wypowiadane z dramatycznym napięciem. Szczeniakowi nie wolno wychodzić, bo spotkania z innymi psami, zagrożenie, epidemia, śmierć na miejscu. No i potem zaczyna się cudowanie z niewychodzeniem, wysikiwaniem psa na podkłady w domu i odkładaniem nauki na jakąś dalszą przyszłość. Tymczasem większość psich przedszkoli przyjmuje szczeniaki do ukończenia 4, czasem 5 miesiąca życia. Jak to jest?

Nie wdając się w całe opisy jak wygląda uczenie się szczeniąt, krótko i na temat: „Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał”. W przypadku psów nie tyle o naukę chodzi, co o poznanie jak największej ilości bodźców zewnętrznych. Szczenięta są otwarte na nowości, w zależności od wieku, z większą lub mniejszą dozą lęku poznają świat, a potem się okienko poznawcze zamyka. Bach i koniec. Owszem, możemy dorosłego psa uczyć wielu rzeczy, ale niestety jest trudniej. Sama doświadczyłam tego z Hakerem. Wychodziliśmy wprawdzie na siku, ale nie spotykaliśmy się za wiele z psami, a spacerowaliśmy głownie po łąkach i lesie. W efekcie Haker cały czas niesamowicie się ekscytuje na widok psów i w nowych miejscach ciągnie na smyczy. Myślę, że jakby był to od początku element codzienności, byłoby nam teraz łatwiej.

Czy pies może się zarazić wścieklizną? Tak naprawdę wcale nie jest super łatwo się zarazić wścieklizną, większy problem jest z innymi chorobami zakaźnymi i tutaj tak naprawdę wszystko zależy od szczeniaka i tego, skąd go mamy. Szczeniak z dobrej hodowli FCI będzie już zaszczepiony i w trakcie nabywania odporności. Chorujący szczeniak z niepewnego źródła (pseudohodowla, ale też odratowane, znalezione szczeniaki) mogą mieć osłabioną odporność i wtedy trzeba na pewno bardziej uważać. Można wtedy faktycznie pójść do psiego przedszkola – wszystkie psiaki tam są zaszczepione, a prowadzący sprzątają i odkażają pomieszczenie. Ryzyko zarażenia niewielkie, plusy do socjalizacji – ogromne. Ja nauczona doświadczeniem zabrałam Ergo na wyjazd szkoleniowy i moje praktyki, więc w pakiecie dostał spotkania z różnymi psami, końmi, kozami, owcami, masą ludzi. I już widzę pozytywne efekty.

Jeśli macie pytania, uwagi, wątpliwości, chcecie się podzielić waszym doświadczeniem, to komentujcie tutaj lub na FB Psowaty.blog, gdzie możecie też wysłać prywatną wiadomość.