Zamiast wpisu miał być kolejny film. Nagrywanie było uruchomione, spotkanie online w trakcie, a po wszystkim okazało się, że nagrało się z przerwami, a jakość pozostawia nieco do życzenia. Może w sumie to dobrze, bo blog znów nieco chwastami zarastał. Bez przynudzania i marudzenia, wskakujemy w klejny poważny temat.

Co to jest lęk separacyjny i czy mój pies go ma?

Możemy mieć do czynienia z dwoma rodzajami psich lęków separacyjnych – pierwszy to obawa przed zostaniem samemu w domu; jeśli ktokolwiek jest w otoczeniu psa, to pies się uspokaja

Drugi, trudniejszy rodzaj lęku, to lęk przed oddzieleniem (separacją) z jednym obiektem przywiązania (przewodnikiem), charakterystyczny dla psów, które tworzą bardzo głębokie relacje przywiązaniowe z opiekunem.

Nie do końca lękiem separacyjnym, ale lękiem o podobnych objawach, jest lęk przed zostaniem samemu lub bez konkretnej osoby w obcych miejscach.

Do pewnego poziomu lęk, czy raczej niepokój, przed rozłąką jest naturalny. Formę zburzeń przybiera wówczas, gdy uniemożliwia normalną egzystencję – jedzenie, odpoczywanie. Pies ma prawo odczuwać niepokój z powodu naszego wyjścia, ale zazwyczaj szybko się uczy, że rozłąka nie jest niczym strasznym.

Bez wnikliwej diagnozy nie jesteśmy w stanie sprawdzić czy dany pies cierpi na lęk separacyjny. Niepokój jest ok, poszczekiwanie, plątanie pod nogami też, ale jeśli pies nie uspokaja się aż do powrotu konkretnej osoby lub dowolnego domownika, to jest już to chorobowe i wymaga działań dla dobra samego psa.

Objawy lęku separacyjnego i niebezpieczeństwa dla psa.

Najczęstszymi objawami lęku są: dyszenie, ślinienie, załatwianie potrzeb fizjologicznych, wokalizacja (piszczenie, skomlenie, szczekanie, wycie), „dreptanie” (czyli parę kroków w jedną stroną, położenie, zerwanie, chodzenie, kładzenie, wstawanie), wylizywanie się (często do krwi), niszczenie przedmiotów (pies próbuje uciec z zamknięcia lub zaczyna żuć, gryźć, rozrywać jakiś przedmiot w próbie uspokojenia się). Jest też jednak często pomijany objaw – zamieranie, bezradność, brak jakiejkolwiek aktywności, którą często bierze się za odpoczynek. Jednak pies tak naprawdę wcale nie odpoczywa, przyczaja się i nerwowo czeka. Każdy z tych objawów świadczy o tym, że pies jest wysoce zestresowany, co odbija się na całym jego dobrostanie, równowadze organizmu, zdolności do uczenia, na byciu po prostu radosnym psem.

Nieleczenie lęku może powodować jego nasilenie, co nie jest na dłuższą metę zdrowe, gdyż organizm psa się wyczerpuje. Jest też jednak niebezpieczne nie tylko długofalowo, ale na co dzień, bo pies próbując uciec może się np. okaleczyć przy próbie pokonania drzwi, okna, czy wygryzając kable ze ścian w próbie wyciszenia.

Kiedy się pojawia?

Pies może wykazywać objawy lęku już po wyjściu opiekuna i zdarza się, że opiekun nie jest świadomy problemu, jeśli pies np. tylko wyje. Jednak bardzo rzadko występuje tylko jeden objaw, a dodatkowo lęk często się nasila. W którymś momencie opiekun zauważy, że pies zachowuje się niespokojnie, gdy opiekun szykuje się do wyjścia, gdy zakłada buty, łapie klucze, a czasem nawet o wiele wcześniej, bo już podczas porannego mycia zębów lub picia kawy. W efekcie pies coraz dłużej pozostaje pod wpływem silnych emocji.

Przyczyny pojawienia się lęku?

Pamiętajmy, że psy to zwierzęta stadne i nie jest dla nich naturalną sytuacją pozostawanie długie godziny w samotności. Potencjalnie wiec każdy pies może rozwinąć lęk separacyjny. Jest jednak kilka bezpośrednich przyczyn, w przypadku których mamy duże prawdopodobieństwo pojawienia się lęku separacyjnego. Nie oznacza to, że lęk pojawi się na 100%, bo zawsze dużo zależy od konkretnego osobnika.

Jedną z przyczyn jest zbyt wczesne odstawienie od matki i rodzeństwa, co praktykują niektóre pseudohodowle, zapewniając nabywców, że im wcześniej zajmą się psem, tym bardziej pies się do nich przywiąże i będzie łatwiej się szkolił. Drugą przyczyną jest to, że pies miał już doświadczenia porzucenia – śmierć właściciela, zgubienie, pobyt w schronisku, częste zmienianie domów. Taki pies „ma powód” bać się i panikować, gdy zostaje sam, zwłaszcza w obcych miejscach i zazwyczaj potrzebuje czasu, żeby poczuć się bezpiecznie.

Psy mogą rozwinąć pewne lękowe zachowania także z powodu niewłaściwie przeprowadzonej adaptacji w nowym domu. Wyobraźmy sobie sytuację, w której przybywa do domu szczeniak i wszyscy dookoła chodzą, cmokają, zagadują, wytrącają psa z prób odpoczynku, a po kilku dniach idą do pracy. Młody psiak nagle zostaje sam, nie umie odpoczywać, jest cały czas nakręcony, poza tym jedynymi jego doświadczeniami jest pobyt z matką i rodzeństwem oraz nieustanna uwaga ludzi. Nie potrafi sobie poradzić z samotnością. Lęk separacyjny może też pojawić się w późniejszym życiu psa. Może zostać nabyty przez jakieś traumatyczne zdarzenie pod naszą nieobecność – głośny trzask, burzę, wypadek pod oknem. Może nastąpić wtedy skojarzenie tego wydarzenia z nieobecnością opiekuna. Może też pojawić się w wyniku choroby i częstego zostawania psa w szpitalu.

Lęk czy nuda?

Nie każde niszczenie przedmiotów lib mebli czy sikanie pod nieobecność opiekunów jest oznaką lęku separacyjnego. Pies może się po prostu nudzić i urządzać psią „imprezę” pod naszą nieobecność, otwierając szafki, podgryzając meble. Może być też tak, że posikiwanie jest objawem chorobowym, a podgryzanie wynika z tego, że pies odczuwa ból. Dlatego do prawidłowego zdiagnozowania lęku konieczna jest dokładna obserwacja psa. Musimy nagrywać, co się dzieje pod naszą nieobecność, bo bez tego nie jesteśmy w stanie wymyślić, dlaczego pies coś niszczy, dlaczego szczeka. Dodatkowo warto zrobić pełną diagnostykę – morfologię z biochemią, poziomem hormonów nadnerczy, tarczycy. Być może to co bierzemy za lęk separacyjny ma przyczyny medyczne. Takie badania przydadzą nam się także, jeśli zdecydujemy się na farmakologię.

Leki czy rutyna?

Przy dużym nasileniu lęku separacyjnego najlepiej jest wprowadzić leki. Z teorii uczenia się (psów i ludzi) wiemy, że jeśli organizm jest pod wpływem silnych emocji, to traci zdolność uczenia się, dobre doświadczenia nie są zapamiętywane, bądź są zapamiętywane słabo. W efekcie męczy się pies, męczą się opiekunowie, a proces wyprowadzania psa z lęku trwa w nieskończoność. Oczywiście, leki nie są odpowiedzią na całe zło i wprowadza się je po to, żeby doprowadzić psa do względnej równowagi emocjonalnej i wtedy „powrzucać” w psią pamięć pozytywne doświadczenia z pozostawania samemu w domu. Lekiem pierwszego wyboru zazwyczaj jest klomipramina, buspiron lub fluoksetyna, ale są to leki, których działanie następuje stopniowo. W sytuacji krytycznej lekarze sięgają po alprazolam (Xanax), który działa natychmiastowo. Nigdy nie wolno podawać leków na własną rękę, nawet jeśli przypadkiem posiadamy któreś z nich w domu. Dawkę musi dobrać weterynarz, on też wypisze nam receptę.

Rutyna w pracy z psami jest bardzo dobrą rzeczą, bo pozwala psu zrozumieć, jakie są skutki pewnych działań, a coś znanego zazwyczaj nie powoduje niepokoju. Idealną poranną rutyną jest spacer z psem, na którym pozwalamy na swobodne węszenie, możemy też wprowadzamy szukanie smaczków w trawie, czyli czynności męczące dla psa, ale jednocześnie powodujące wzrost dobrego nastroju. Następnie karmimy psa (kolejny wyzwalacz endorfin) i wychodzimy, dając mu możliwość odpoczynku. Z wpisu o potrzebach, pamiętacie może, że sen i odpoczynek to ogromna część życia psów i warto, żeby realizowały je pod naszą nieobecność.

W przypadku pracy z lękiem separacyjnym, jednocześnie pracujemy nad wprowadzeniem rutyny dla psa (spacer-jedzenie-spanie) i przełamaniem rutyny (schematu) naszych porannych zachowań. Jeśli naszego psa stresuje zakładanie butów, to zakładamy buty i idziemy oglądać film, a jeśli stresem jest otwieranie drzwi, to je otwieramy i idziemy pić kawę. Robimy wszystkie poranne czynności związane z wychodzeniem, ale nie wychodzimy, bo chcemy, żeby pies „sygnały wychodzenia” zaczął traktować jako coś zwyczajnego, a właściwie, żeby przestał zwracać na nie uwagę. Najlepiej taki trening przeprowadzać, jak mamy czas, bo gdy raz wyjdziemy, raz zostaniemy, to pies może nadal źle reagować na naszą rutynę. Tutaj znów mały ukłon w stronę leków, które zazwyczaj pozwalają nam na zmniejszenie liczby powtórzeń i skrócenie czasu treningu, bo pies szybciej się uczy.

Praca nad rutyną psią obejmuje klika elementów. Po pierwsze i najważniejsze uczymy psa odpoczywania i wyciszania. Zabawy z psem, treningi posłuszeństwa lub sportowe, kończymy podaniem czegoś do żucia i spokojnie sobie z psem siadamy i wspólnie nie robimy nic. Idąc na spacer możemy np. zabrać kocyk i w którymś momencie usiąść. Pies pewnie będzie początkowo zdezorientowany, może się szarpać, popiskiwać. Możemy mu pomóc rozrzucając dookoła nas trochę smaczków/karmy czy zabierając na spacer konga z jakimś smacznym wypełnieniem. Ważne jest trenowanie odpoczynku w różnych miejscach, żeby nie sprowadzić całego życia z psem do leczenia lęku separacyjnego.

Oczywiście bardzo ważne jest także trenowanie odpoczywania w domu. Warto mieć mniej więcej określone godziny aktywności z psami, żeby pies był raczej przyzwyczajony dla planu dnia, a nie naszej obecności i nieobecności. Bo przecież nawet jak jesteśmy w domu, to chcemy czasem zrobić inne rzeczy niż ciągłe zajmowanie się psem. Będąc w domu staramy się więc ignorować jego dreptanie za nami, zaproponować zabawkę do żucia lub zabawki na inteligencję i zachęcać psa do zajęcia się samym sobą. Możemy wtedy spokojnie zająć się naszymi obowiązkami, a gdy przyjdzie czas na spacer, to na ten spacer razem idziemy. Większość psów doskonale ogarnia rutynę dnia codziennego i weekendów, więc nie musimy się obawiać, że jak w sobotę poświęcimy psu dużo czasu, to w poniedziałek będzie dramat. Psy są świetnymi obserwatorami i doskonale wiedzą, kiedy szykujemy się do wyjścia do pracy, a kiedy na spacer.

Zapobieganie najlepszą terapią.

Ponieważ każdy pies może rozwinąć lęk separacyjny, najlepiej, w miarę możliwości, lękowi zapobiegać. Z każdym psem warto zrobić trening samotnego zostawania, dając jakiś smaczny gryzak, gdy szykujemy się do wyjścia. Następnie wychodzimy na chwilę, a po powrocie zabieramy gryzak. Oczywiście nie możemy tego robić za każdym razem i nie w przypadku psów z tendencją do bronienia zasobów. Takim psom dajemy mniejsze smaki, żeby zdążyły je zjeść. Na etapie treningu unikamy żywiołowych powitań po powrocie, które mogą upewnić psa, że powrót właściciela to najbardziej pożądana rzecz na świecie i nieobecność to dramat. Lepiej spokojnie się przywitać, a fajną zabawą zająć się chwilę później. Pamiętajmy też, żeby różnicować czas wychodzenia – raz dłużej, raz krócej – i dawać gryzaki w różnych sytuacjach: i jak wychodzimy na dłużej i jak na krócej, a czasem w ogóle ich nie dawać i stopniowo zmniejszać ilość dni z gryzakami. Jeśli gryzak będziemy dawać tylko, gdy wychodzimy na długo, to pies może też go skojarzyć z czymś niefajnym (zostaniem samemu) i reagować na niego stresem.

Jeśli nasz pies ma problem z samotnym zostawaniem na dłużej, a lepiej sobie radzi w krótkich okresach czasu, można rozważyć zatrudnienie petsittera, który wpadnie w ciągu dnia do psa, wyprowadzi go na spacer, pobawi chwilę, poukrywa smaczki. Może jakiś starszy sąsiad chętnie skorzysta z psiego towarzystwa, a nasz pies nie będzie się nudził i też zyska towarzysza na naszą nieobecność. Pamiętajmy jednak, że jest to ryzykowne rozwiązanie na stałe, bo może się zdarzyć, że pies kiedyś faktycznie będzie musiał zostać sam. Powoli w Polsce powstają też miejsca dziennej opieki nad psem, gdzie pies ma psich kumpli i wszelkie rozrywki – tory przeszkód, baseny, zabawki umysłowe. Warto też z takich miejsc korzystać, ale ostrożnie i z umiarem, żeby nie przebodźcować psa. Pamiętajmy też, że pies lękliwy w takim miejscu może czuć się jeszcze gorzej.

Nic jednak nie zastąpi nam przyzwyczajania psa do odpoczynku w domu, który możemy tak zaprojektować, zeby zminimalizować zdenerwowanie psa. Warto zaciągnąć zasłony lub żaluzje, żeby psa nie kusiły widoki za oknem, albo żeby ktoś nie drażnił nam psa przez okno. Niektórym psom pomaga wtulenie się w jakąś rzecz należącą do opiekuna, np. jakiś stary sweter (to też zachowania z okresu szczenięcego, gdy psy śpią wtulone w siebie lub w matkę), zostawienie gryzaka – kong, torgas (żucie i gryzienie psy uspokaja). Są też psy, które dobrze czują się z włączoną muzyką, czy telewizorem. Jeśli jednak włączamy telewizor tylko jak wychodzimy, to dla psa wzięcie przez nas pilota będzie sygnałem, że go zostawiamy. Musimy więc też sprawdzić wcześniej, czy to dobra metoda dla naszego psa. Prawdopodobnie zadziała, jeśli telewizor czy muzyka faktycznie jest ciągle w domu obecna i pies jest do niej przyzwyczajony. Wtedy cisza, gdy wyłączamy wszystko wychodząc, może być powodem do niepokoju.

Klatka?

Klatka kenelowa to cały osobny temat. Ja jestem ogromnym jej zwolennikiem, zwłaszcza, że na wyjazdach w obce miejsca jest niesamowitym uspokajaczem dla psów. Widok klatki w pokoju hotelowym jest dla psów jasnym znakiem, że teraz będziemy w tym miejscu jakiś czas mieszkać. Na pewno jednak klatka nie jest rozwiązaniem, jak pies się jej boi, bo ma doświadczenie przebywania w zamknięciu. Klatka wymaga też dobrego wprowadzenia, żeby była pomocą, a nie stresorem. Pies musi ją skojarzyć jako miejsce bezpieczne, miejsce wypoczynku, żeby dobrze spełniła swoją rolę. Na początku treningu klatka zawsze jest otwarta i zamykamy ją stopniowo. Idealnie jest też , gdy w końcowym etapie treningu, klatka znów może być otwarta,bo pies sam do niej wchodzi, gdy ma taką potrzebę. Korzystając z klatki zawsze też należy wziąć pod uwagę to, ile czasu pies ma w niej spędzać. Jeśli chcemy zamknąć psa na 8 godzin (czego generalnie nie polecam), to potrzebujemy ogromnej klatki, w której pies będzie miał część wypoczynkową i część z dostępem do wody, w której będzie mógł się spokojnie położyć w dowolnej pozycji.

Wspomagacze.

Wiem, że część osób jest całkowicie przeciwna lekom i nie zmuszę ich do podania ich psu, mimo, że byłyby ogromnie pomocne i złagodziły zły stan emocjonalny psa. Zachęcam wtedy do sięgnięcia po inne środki, które są mniej kontrowersyjne. Na pewno pomocny jest L-tryptofan, dostępny na runku np. w preparacie Kalm Vet, czy For Calm. Typtofan odpowiada za prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego, łagodzi stres, lekko wycisza. Ważne jest jednak odpowiednie jego podanie – pół godziny przed jedzeniem, a potem w posiłku powinno znaleźć się coś węglowodanowego (ryż, makaron, warzywa), bo wtedy najlepiej się on wchłania i skuteczniej działa. Podawanie preparatów z typtofanem w jedzeniu może nie dać żadnych rezultatów.

Popularnym rozwiązaniem jest sięgnięcie po feromony DAP w preparatach Adaptil, czyli syntetyczn odpowiedniki feromonów karmiącej suki. Zapach ten działa na psy relaksująco. Adaptil występuje w formie dyfuzora do kontaktu i w formie obroży.

Innymi rozwiązaniami są masaże relaksujące, olejki eteryczne, esencje kwiatowe (esencja kwiatów wrzosu), homeopatia i zioła. Jednak musimy pamiętać, że skuteczność ziół opiera się na długotrwałym stosowaniu, a skuteczność homeopatii, w moim przekonaniu, jest mocno wątpliwa. Z uważnością czytam natomiast o przypadkach leczenia psów olejkami, bo może to być świetnym rozwiązaniem, jednak w tym temacie też niewiele mamy dowodów. Są przypadki, gdzie olejki działają, są przypadki, gdzie brak efektów. Na początek można spróbować gotowych rozwiązań olejkowych, np dyfuzor Pet Remedy z Vet Expert oparty na mieszance olejków waleriany, wetiwerii, bazylii i szałwii.

Cierpliwość, uważność, konsekwencja.

Bez tych cech ciężko nam będzie wyprowadzić psa z lęku, czy jakichkolwiek innych zaburzeń behawioralnych. W zależności od stopnia nasilenia lęku i cech osobniczych danego psa, terapia może zająć krótszy lub dłuższy okres czasu. Nie możemy też „zafiksować się” wyłącznie nad tym aspektem pracy z psem. To, że pies odczuwa lęk separacyjny, nie oznacza, że nie może być świetnym towarzyszem i na tym aspekcie powinniśmy się też mocno skupić. Warto znaleźć czas na aktywności z psem, na spacery, na wspólne pikniki. Na poczucie bezpieczeństwa psa wpływa całokształt naszych relacji, a im bardziej zrelaksowany i zadowolony pies, tym łatwiej mu przychodzi bycie samemu, bo łatwiej znosi wszelkie niedogodności.

Jeśli jednak kogoś nie stać fizycznie na pracę z psem lękowym, bo pracuje na kilka etatów, ma małe dzieci albo nie chce z psem pracować w myśl zasady, że „jakoś to będzie”, albo jeśli ktoś decyduje się na rozwiązania typu: zamknięcie psa w kojcu, klatce, szopie lub uwiązanie na łańcuch, to z całym przekonaniem doradzam oddanie psa osobie, która ten czas i energię znajdzie. Zaniedbanie emocji psa może prowadzić do pogorszenia nie tylko psiej psychiki, ale też do pogorszenia stanu zdrowia i przewlekłych chorób. Z punktu widzenia zoopsychologa i behawiorysty najważniejszym dobrem, jest dobro psiego pacjenta i poprawienie jego sytuacji. Niestety, o ile problemy czasem „robią się” same (jak wspomniany nieprzyjemny hałas, jak pies został sam), to już rozwiązanie problemów wymaga wysiłku.