Haker jest psim jedynakiem, w dodatku od dziecka mieszkający na wsi, chodzący na spacery do lasu i, poza wizytami rodziny i przyjaciół, nie mający za wiele okazji na socjalizację. Planowałam go przyzwyczajać do psów na kursie trenerskim, ale przez złamaną rękę sprawa się przesunęła w czasie. Na szczęście okazało się, że pies jest bardzo spokojny i wyprawa wakacyjna, a potem górska pokazały nam, że psiak świetnie się odnajduje się w tłumie ludzi i na smyczy pięknie ignoruje inne psy – jeśli wcześnie dostanie komendę. Jak już się wyrwie do psów, to ciężko go opanować. Za to zupełnie nie ma w nim agresji do innych psów – tak bardzo, że nawet gdy one wysyłają sygnały „będę gryźć”, to on piszczy i próbuje przekonać do zabawy. Tak, Haker to zwierz kochający cały świat.
Spokojnie więc podeszłam do tematu wyjazdu wakacyjnego, gdzie po drodze mieliśmy się zatrzymać u znajomych z psem mopsem i dwoma kotami. Faktycznie psy zaprzyjaźniły się w zasadzie w momencie, ale początkowo była to przyjaźń wariacka z szaleńczymi biegami, skokami. Wyrzuciliśmy je na ogród, bo baliśmy się o demolkę domu. Początkowy świr jednak wkrótce się skończył i psy nawet grzecznie obok siebie leżały i wspólnie piły wodę z obu misek. Nie zdecydowaliśmy się jednak na wspólne posiłki. Za to po smaczki zgłaszały się oba i grzecznie wykonywały „siad”. Wałbrzych – bo tak się nazywa kolega mops – jest też młodziutkim psiakiem, ma rok, a Haker 9 miesięcy, więc te szaleństwa były całkiem zrozumiałe. Cieszę się jednak, że też opanowały umiejętność bycia ze sobą. Co ciekawe, spokojne były w domu, po wyjściu w pola, zaczynały się szaleństwa.
Zdjęcie dzięki http://spectronaut.pl/
Ciekawym doświadczeniem był też kontakt z kotami. Wiedzieliśmy już wcześniej, że nasz pies koty raczej olewa, o wiele bardziej interesuje go zawartość ich misek. Próbował obwąchać kota teściów, ale został oprychany; kot moich rodziców natomiast panikuje i chowa się, na co pies reaguje obojętnością. Kot znajomych często obwąchiwał się z Wałbrzychem, więc nie panikował na widok psa. Przezabawne było jednak spotkanie z tymczasowym kocim niemowlakiem. Marlenka, wielkości Hakerowego języka (no może odrobinę większa) przepięknie ustawiła sobie relację z psem pacając go w nos, gdy stawał się zbyt nachalny. Spokojnie jednak dawała się wylizywać, leżąc u nas na kolanach i furkocząc niczym wiatraczek. Nie przeszkadzało jej nawet, że po dwóch lizach była mokra i przypominała wymęczonego szczura. W psich biegach wolała zajmować pozycję sędziego – wspinając się na drzewo i obserwując psie szaleństwa. Haker taki podział bez problemu zaakceptował.
Niesamowite było dla nas oglądanie tych relacji, bardzo mnie cieszy, że Haker jest ciekawy, ale nie agresywny. Bardzo żałuję, że tutaj nam trochę brak psiego towarzystwa, bo myślę, że taka psia integracja jeszcze lepiej wpłynęłaby na grzeczność Hakera wśród obcych.
Dalszą częścią wakacji odbyliśmy w zestawie: Haker, 6 dzieci i 5 dorosłych. Rozrzut wiekowy dzieci to 2-13 lat. Najbardziej intrygowała Hakera dwulatka, której twarz była dokładnie na wysokości psiego pyska. Dla psa była to cudna okazja do lizania po twarzy, której nie potrafił odpuścić. Eli była się co jakiś czas obśliniona na co reagowała piskiem zachwytu pomieszanego początkowo z lekkim lękiem. Do psa przekonał się też 8 latek, który wcześniej nieco się go bał. Haker natomiast też pięknie się wśród dzieci sprawował. Niestety jednak też kilka razy zwyciężyła jego złodziejska natura i ukradł bułki bądź jabłka z rączek będących blisko jego pyska. Skubnął też naszą Laurę, gdy usiłowała mu z pyska wyciągnąć ukradzione jabłko. Generalnie jednak tydzień wyzwań można uznać za udany.
Poza socjalizacją są natomiast kury i indyki. O ile kozy, krowy też budzą w naszym psie chęć zaprzyjaźnienia się, to ptactwo traktowane jest jak zwierzyna łowna. Skradanie się do płotu sąsiada na wakacjach było na porządku dziennym. Futrzaki i ludziowi – znajomi, a pierzaści – potencjalny obiad.