Słodkość naszego Hakera idzie w parze z jego niepohamowanym apetytem na polowanie na resztki i pożeranie różnych znalezisk na spacerze. Wyjątkowo głuchnie na komendę "puść", a złapany potrafi zmarszczyć nos i warknąć. Widać jednak szalejące w nim sprzeczności, bo chciałby posłuchać, a wewnętrzny diabeł mu nie pozwala, więc czasem puści, czasem gryźnie kawałek, a resztę puści, a czasem łyknie takim tempem, że nie zdążę nabrać powietrza, żeby wydać komendę. Jednocześnie, jak na rasę pierwotną, nasz odkurzacz ma wybitnie delikatny żołądek, co odkryliśmy jak tylko do nas trafił. Zmiana karmy musiała odbywać się bardzo, bardzo powoli, ze wsparciem probiotyków. Później mieliśmy kościastą przygodę, a ostatnio właśnie takie spacerowe łyknięcie czegoś. Skończyło się znów na weterynarzu i kosmicznym rachunku za leczenie i sprawdzanie, czy czasem nie tkwi mu coś w żołądku lub jelitach. Z racji naszego zbliżającego się wyjazdu zakupiłam też zapas tabletek p. biegunkowych i probiotyku. Jednak trochę nie ufam psu, więc pora na kaganiec.
Kaganiec mamy dokładnie taki, o jakim pisałam, że go nie chcę, czyli skórzany ze sprzączką. Niestety zdalnie nie udało nam się dopasować kagańca fizjologicznego, musiałam zwracać i w końcu stacjonarnie wybraliśmy kaganiec, który dobrze leżał i pies mógł otworzyć spokojnie pysk. Smaczki też można przez kaganiec podać, ale większego kawałka nie łyknie, a przynajmniej musi kombinować, co daje mi czas na reakcję. Za przyzwyczajanie zabrał się na początku Tomek, nakładał kaganiec, częstował smaczkami. Ja wkroczyłam, jak już kaganiec był nieco oswojony i ćwiczyłam na podwórku w połączeniu z bieganiem i trenowaniem komend. Jak się czymś innym Hakera zajmie, to kaganiec może być. Jak jest na pysku i nic się nie dzieje, to podejmuje próby zdejmowania. Chociaż z każdym spacerem jest lepiej. Dla Hakera stał się powoli czymś, co zakładamy wychodząc.
Dla bezpieczeństwa tego żarłoka niestety kaganiec będzie musiał być. Szkolenie na oddawanie idzie opornie. Pięknie oddaje zabawki, zostawia przykryty ręką smakołyk - porady z Piesologii, jednak w terenie "na polowaniu" głuchnie zupełnie. A niestety to tam może spotkać go coś na prawdę groźnego.