Otwieram nową tematykę. Bo to nie jest tak, że wszystko nam się cudownie udaje. Bywają rzeczy, które nie idą zupełnie. Dziś o tym, jak byliśmy durni, że od razu nie kupiliśmy kennela! W wyprawce postawiliśmy na legowisko, a pieseł sobie chodził wolno po wydzielonej części domu i jak tylko wychodziliśmy, wymyślał nowe zabawy. Zaczął od niszczenia swoich kocyków i wspomnianego legowiska, a potem przerzucił się na inne obiekty w zasięgu zębów i łap.

Wtedy pojawiła się w naszym domu LISTA. Dokładnie tak, lista z wielkich liter. A wyglądała ona tak:

Pozwolę sobie rozpisać.

Zabezpieczanie domu

Kuchnia

  • Chusteczki -> na owoce
  • Szmata -> pod okno
  • Gąbki -> pod okno (obie!)
  • Sprawdzić, czy nie ma jedzenia na blacie
  • Zasunąć krzesła pod stół
  • Sprawdzić (DWA RAZY!) drzwi do spiżarni
  • Uprzątnąć stół

Pokój

  • Stoliki -> pod ściany
  • Uprzątnąć zabawki ze stołu
  • Co się nie da/nie chce sprzątać -> na środek (pianino też)
  • Krzesła na stół (wszystkie 3!)
  • Poduszki z kanapy -> na krzesła
  • Koc -> na krzesła lub do pokoju
  • Sprawdzić, czy nic nie leży na kanapie
  • Sprawdzić, czy nic nie leży koło konsoli
  • Sprawdzić, czy nic nie leży na parapecie

Przedpokój

  • Uprzątnąć rzeczy koło drukarki (do gabinetu)
  • Zamknąć drzwi do gabinetu
  • Sprawdzić, czy zamknięte
  • Założyć bramkę
  • Zamknąć drzwi do WC

Rozejrzeć się, czy się czegoś nie przegapiło.

I nie, kochani, to nie fejk. Za każdym punktem kryje się historia zniszczenia. My naprawdę jakiś czas tak funkcjonowaliśmy. Chowaliśmy, zabezpieczaliśmy, zostawialiśmy psa z milionem zabawek, a i tak okazało się zawsze, że coś udało mu się zrabować. W końcu dojrzeliśmy do kennela. Oczywiście, nie było to tak, że psa bach do klatki i wychodzimy na 8 godzin. Najpierw było długie oswajanie, dawanie tam jedzenia, smakołyków, zabawek. Zamykanie na chwilę. Teraz kennel jest oswojony. Jak Haker jest bardzo zmęczony, to chętnie tam wchodzi. Wie, że to miejsce, gdzie ma święty spokój. Zdarza się, że wracam, otwieram klatkę, a on sobie nadal się tam wyleguje. Niestety nadal jak wychodzimy jest koncert wycia. Hakerowi nie mieści się w głowie to, że jego wataha go zostawia i bardzo protestuje. Jednak zauważyłam, że coraz częściej jak już wyjdziemy to zapada cisza i pies zajmuje się czymś – albo kongiem, gryzakiem, ewentualnie targaniem kocyka. A ja się tylko zastanawiam, czemu nie wcześniej. Co nami kierowało, że wydawało nam się łatwiejsze zabezpieczenie domu, niż nauczenie psa bycia w klatce. Jakaś pomroczność mózgowa ani chybi. Uczcie się więc na naszych błędach i wprowadźcie kennel do wyprawki.