Oficjalnie się w końcu pochwalę. Po wypadku z szelkami Speed, dostaliśmy nie tylko nowe szelki na wymianę. Dostaliśmy też do testów nowe sledy. Było to dla nas niesamowitym wyróżnieniem, bo szelki te testowali głównie zawodowcy udzielający się w psich sportach, zwłaszcza zaprzęgach i bikejoringu. Szelki są idealnie w Hakerowym rozmiarze, wybraliśmy sobie też czerwony kolor. Skoro Haker wyrwał przyszytą klamrę ze Spedów, dostał szelki, w których nie ma co wyrwać.
Jak wiecie, chwilę wcześniej kupiłam sledy ManMata. Porównując je – ManMaty są nieco dłuższe, kończę się bliżej ogona, poza tym odrobinę inaczej rozkładają się pasy na psie. Wizualnie ciężko to zauważyć, ale ta minimalna różnica niesamowicie wpływa na zbieranie brudu w czasie biegu na korzyść Sali. Pogoda za oknem jest bardzo błotnista, więc każdy trucht wiąże się zabłoceniem psa i sprzętu. Zdziwił wiec nas fakt, że pies brudny po uszy, a szelki wyglądają całkiem przyzwoicie. Poza tym brudne szelki można zwyczajnie wrzucić do pralki. Schną bardzo szybko.
Jednak nie kwestie estetyczne są tu najważniejsze, a komfort. Tutaj nie mamy nic do zarzucenia, ale nasze biegi zamykają się na razie 10 kilometrach, bo czekamy też zakończenie rozwoju stawów u Hakera. Dół szelek, gdzie sierść jest delikatniejsza jest podszyty siateczkową wyściółką, żeby nie powodować otarć. Szelki idealnie się rozkładają na psie, nie obciążają klatki piersiowej, pies może pędzić i ciągnąć. Przez to, że są lepiej dopasowane niż nasze ManMaty, które są ciut za duże, Haker faktycznie lepiej w nich biega.
Da się też w nich wyjść na spacer, pod warunkiem, że pozwolimy psu iść na napiętej smyczy. Do trenowania luźnej jednak lepiej sprawdzi się obroża.
Wybrałam kolor czerwony do kompletu posiadanego już pasa, chciałam też coś dobrze widocznego. Pod tym względem sprawdza się to znakomicie, szelki są idealne widoczne, pies też. Małym minusem jest brak odblasków. Lubię, gdy sprzęt psi ma wszyte odblaski lub gdy jest użyta nić odblaskowa, w razie, gdy zapomni się zawieszki. ManMat ma wszyte kawałki taśmy odblaskowej na łączeniach pasków na grzbiecie, tutaj brakuje mi tego, choć pewnie estetyczniej wyglądałaby nić.
Poza tym uwag nie mamy, bo szelki są naprawdę bardzo fajne jakościowo i wizualnie. No i co dla mnie ważne, są polskie, szyte na miejscu. Można sobie je spersonalizować i dodać naszywkę z psim imieniem i numerem telefonu, czy prostym wzorem albo np. numerem czipa. To fajna sprawa, jak pies regularnie gubi zawieszki.
Szkoda, że ja chwilowo przez pękniętą kostkę mam przerwę w treningach. Liczę jednak, że Tomek solidnie szelki poeksploatuje :)
(Dopisek Tomka: Poeksploatuję, oj, poeksploatuję!)
Dziękujemy Sali.pl i Dogtrotter.pl za możliwość testowania. I za szybką interwencję przy zepsuciu szelek speed.