Antropomorfizacja to przypisywanie cech ludzkich zwierzętom, roślinom, przedmiotom, wszystkiemu, co nie jest człowiekiem.
Bardzo chętnie takie cechy przypisujemy zwierzętom, które z nami mieszkają – psom, kotom, królikom. Mają one być wierne, czułe, wredne, złośliwe, mściwe. Mają, według nas, ludzi, bo tak naprawdę nie są. Są psie, kocie, królicze. Nawet jeśli ewidentnie widzimy strach, nie mamy pojęcia co tak naprawdę dzieje się w głowie zwierzęcia, czy odczuwa ono strach, czy jest to jakaś inna emocja, podobna do strachu, jaki my czujemy.
Pogryziony but, zasikane łóżko chętnie nazywamy zemstą za nasze wyjście, pacanie nas łapą – próbą zdominowania. Tymczasem prawdopodobnie chodzi tu o zwykłą nudę, ewentualnie lęk przed zostawianiem samym, nieumiejętność opanowania emocji, zachętę do zabawy. Oczywiście mamy za mało danych, ale z całą pewnością możemy stwierdzić, że zwierzęta nie myślą i nie działają jak ludzie. To my nazywamy podobne do naszych zachowania naszym ludzkim językiem.
Ta antropomorfizacja wywołała wiele złego dla wychowania psów. Jedną ze szkód była, do dziś popularna, „teoria dominacji”, zgodnie z którą pies ma cały czas kombinować, jak stanąć na czele rodzinnego stada. Pies nie jest zdolny do takiego myślenia, ale teoria się przyjęła, a żeby do dominacji niedopuścić zaleca się szereg kroków, które mogą przynieść dużo szkody dla relacji z psem.
Tak samo słynne „on wie, że źle zrobił”, jest złą interpretacją, to my, wracając z pracy gotowi na katastrofę, sprawiamy, że pies na wszelki wypadek się kurczy, okazuje uległość. W końcu do domu wszedł ktoś, kto okazuje coś podobnego do agresji, więc pies próbuje rozładować napięcie.
Skąd to się wzięło? Z nas ludzi, z naszej tendencji do opisywania świata z punktu antropocentrycznego. Trochę też wizerunek ten utrwalają w nas bajki. Pamiętacie „Lessie wróć”, „Zakochany Kundel”, „Pies, który jeździł koleją” albo prawdziwą historię z wiernym Hachiko? Zresztą, nie ma co szukać daleko, w Krakowie mamy pomnik Dżoka, psa, który przy Rondzie Grunwaldzkim czekał na swojego zmarłego na zawał pana. Jesteśmy podatni na wrzucane nam od dziecka wzorce, w tym wzorce psów, zwłaszcza, jak trafiają nam do emocji. Zapominamy przy tym, że te psy to raczej wyjątki, a nie typowi przedstawiciele psiej populacji.
Psy doskonale wyczuwają nasz nastrój – stres, lęk, złość. Nie wiemy dokładnie w jaki sposób go odczytują, czy też nosem, zapachem, czy są w stanie zaobserwować drobne gesty, mimikę. Na moim egzaminie trenerskim, Haker cudnie wyczaił moje zestresowanie. Lepiej niż ja sama, bo mnie wydawała się, że owszem, leciutko się denerwuję, ale ogólnie to luz. Tymczasem wcale nie było luzu, wyszło to dokładnie, jak Haker usiłował mnie rozbawić skakaniem, zaczepianiem zębami, podgryzaniem. Co za niegrzeczny pies, można powiedzieć. Nie zachowuje się tak, jak chcemy, a przecież tyle się szkoliliśmy. Tymczasem Haker nie mógł zapewne pojąć, że miejsce, w którym się zawsze świetnie bawiliśmy powoduje, że ja się spięłam i pewnie próbował mi uświadomić, że wszystko jest w porządku, jesteśmy razem, jest fajnie, bawmy się. Gdybym chciała uznać Hakera za złośliwego i siłą przywołać go do porządku, pewnie nici byłyby z mojego certyfikatu.
Jednak ta antropomorfizacja nie zawsze musi być zła. W końcu czy coś szkodliwego może spowodować, że nazwiemy naszego psa empatycznym, współczującym, wiernym? Ja sama ostatnio nazywam mojego psa troskliwym, bo odkąd unieruchomiła mnie złamana kostka, stał się on kompletnie innym zwierzakiem. Nie domaga się spacerów, rozumie, że jedyną aktywnością jest aportowanie i szarpanie, zdecydowanie więcej sypia i to koniecznie obok mnie, ja wstaję i gdzieś idę, on natychmiast mi towarzyszy. Pies opiekun, który rozumie, że jestem chora?
Rozumowo możemy rozkładać to zachowanie na czynniki pierwsze – pies uczy się szybko, więc już się nauczył, że nie ma spacerów, wiec najlepiej przespać ten czas, bawiłam się w rzucanie zabawki, więc to można robić, wstawanie – no może idzie dość jeść lub coś ciekawego porobimy jednak, pilnowanie – psy najprawdopodobniej są w stanie wywąchać chorobę, ból, wiec te informacje z psiego nosa wpływają na jego zachowanie. Przyjemniej jest jednak powiedzieć, że mój pies rozumie, ze jestem chora i o mnie dba. I nic złego z tego nie wyniknie. :)