Haker jest dziwnym psem. Generalnie, jak przedstawię go jako bydle i psa z piekła rodem, zachowuje się jak najsłodszy na świecie misiek. Jak się da poznać jako misiek, to nagle warknie, pokaże zęby, a nawet nimi złapie i trzeba go zakagańcować na wizytę u weterynarza.

Co ty tu matka znów wymyśliłaś?

Na canidowskim zjeździe absolwentów mówiłam o tym, że trenujemy ciągnięcie, bo Haker nie chce, biegnie obok mnie i w ogóle pięknie chodzi na smyczy. A potem na spacerze okazało się, że ręce pościerałam próbując go opanować na smyczy. Ponieważ więc Haker niby nie ciągnie, ale ciągnie, zamówiłam mu szelki typu easy walk, zapinane z przodu. A ponieważ lubię hendmejdy, wybór padł na bardzo znane Warsaw Dog. Wzory ich oglądałam już od jakiegoś czasu, tylko naprawdę aktualnie mamy spory zapas akcesoriów, więc nie myślałam o kupowaniu. Jednak pomysł easy walków mnie przekonał, żeby treningowo przypomnieć Hakerowi, jak się chodzi na smyczy i zabezpieczyć się na okazje spotkań z dzikami.

Zaczęłam więc zgłębiać temat mierzenia psa. Duży plus za instrukcję bo było jasno i przejrzyście. Okazało się jednak, że Haker jest i tutaj pomiędzy rozmiarami, więc szybko napisałam maila z prośbą o poradę. Skłaniałam się do szelek większych, bo przy nich jest też szersza taśma, a Haker jednak siłę ciągnącą posiada. Odpowiedź od Zosi z Warsaw Dog była błyskawiczna. Szelki zostały zamówione i przybyły do nas idealnie przed Wielkanocą, gdy wyjeżdżaliśmy do moich rodziców.

Haker do tej pory paradował w czerwieni ale chyba chwilowo zmieniamy kolorystykę.

Szelki są piękne! Kolor Shine in Blue jest przepiękny, niestety słabo go w futrze Hakera widać. Na dzień dobry jakimś cudem udało nam się szelki założyć odwrotnie, ale potem już się ogarnęliśmy. Niesamowitym pomysłem jest dla mnie rzep przyszyty przy zapięciach do regulacji szelek. Dzięki temu paski idealnie się trzymają, nic się nie przesuwa, nie odstaje. Bałam się trochę, czy za chwilę nie będzie tam góry futra, ale na szczęście tak się nie dzieje.

Testy użytkowe, początkowo okazały się zupełnie niemiarodajne, bo Haker wpadł w tryb popisywania się swoją grzecznością, a moja mama stwierdziła nawet: „Haker to takie kochane dziecko, złego słowa nie dam o nim powiedzieć”. Myślę, że Haker nigdy nie odbył tylu spacerów dziennie po mieście, co w trakcie pobytu. Wychodziliśmy w szelkach i powiem szczerze, że sama czułam się pewniej. Na takie zwykłe pociągnięcie szelki nie działały jakoś niesamowicie, ale Hakerowi było niewygodnie i wracał chętniej do mnie.

Lepiej poszło Tomkowi, bo Haker na spacerze z nim kilka razy postanowił fiknąć sobie do przodu i bardzo się zdziwił, gdy nagle go odwróciło i stał na wprost Tomka.

Krótko później mieliśmy kolejny zjazd Kursu Instruktorskiego Canid. Ponieważ zaniedbałam Hakerowi psią socjalizację, wiedziałam, że wspólne spacery z psami mogą być problematyczne, więc bardzo się cieszyłam, że mam szelki ułatwiające naukę chodzenia. Haker nieco głuchnie bowiem na mnie, gdy jesteśmy w towarzystwie psów. Niestety jednak na pierwszym spacerze, kilka metrów od naszego kwaterunku, po lekkim szarpnięciu, szelki się rozpięły. Podeszłam żeby je zapiąć i odkryłam, że przyczyną jest wyłamany ząbek klamry. A sprawiała wrażenie naprawdę bardzo, bardzo solidnej. Trochę się załamałam, napisałam po powrocie do Warsaw Dog i poprosiłam o wymianę klamry. Ponieważ ilość pecha w ostatnim czasie miałam naprawdę zaskakującą, to wadliwa klamra wpisała się w ten ciąg.
Z wymianą nie było najmniejszego kłopotu – szelki odesłałam i wróciły do mnie jeszcze przed majówką.

Nadal nie wiem po co mi te szelki, bo super grzeczny jestem.

Niestety znów nie wyszły nam testy. Przyznam jednak, że kilka razy bardzo by się przydały, bo Haker miał nadal fazy zaczepiania psów i lekkich świrków. Pozostało szkolenie. Intensywne spacery odniosły jednak skutek. Haker się fajnie ogarnął. Spacery z psami zaczęły wyglądać tak jak powinny, nie musiałam się z Hakerem siłować i nawet zaczął zwracać na mnie uwagę. Myślę, że z szelkami byłoby jeszcze łatwiej.

Na majówkę nie pojechaliśmy, bo Haker się pochorował. Spacerowo wróciliśmy do obróżki (muszę w końcu opisać naszego boskiego Yukona Comfort), choć jak planuję troszkę dłuższy spacer i wiem, że będziemy spotykać psy i ludzi, to biorę sobie easy walk.

Same szelki jednak z czystym sercem polecam. Zamówienia w Warsaw Dog również. Kontakt jest rewelacyjny, szybki, zarówno w trakcie zakupów jak i reklamacji, których oczywiście nikomu nie życzymy. Polecałam już znajomej te szelki i wiem, że będzie zamawiać. Na jej dogu będą znacznie lepiej widoczne. Haker umie je całkowicie ukryć pod futrem.