Ostatnio moje znajome poleciły mnie i szkołę Psowaty. Zawsze mi bardzo miło jak ktoś jest zadowolony z pracy ze mną, ale tutaj była dodatkowa ciekawostka. Pytanie o trenera padło na grupie dzieciowej, konkretnie poświęconej NVC. I tak trochę skłoniło mnie to do rozważań czy szkolenia pozytywne są NVC, co możemy czerpać z tego nurtu i czy na przykład mogę się określić: „jedyną w Polsce trenerką psów w duchu NVC”?

Nie wiem czy wszyscy psiarze znają termin Porozumienie bez Przemocy (NVC – Nonviolent Communication). Nazywane jest też komunikacją empatyczną lub językiem serca. Twórcą był amerykański psycholog Marshall B. Rosenberg. NVC jest metodą funkcjonowania z ludźmi opartą na empatii. Ważny jest język jakim mówimy do siebie. Dużą wagę przywiązuje się do potrzeb swoich i innych, realizowania ich przy poszanowaniu swoich granic. Możemy wyróżnić kilka kluczowych punktów Porozumienia bez Przemocy:

  • Każdy jest odpowiedzialny za swoje uczucia i działania oraz za realizację swoich potrzeb
  • Działanie bo się chce, a nie, bo musi („muszę” rano wstać, to tak naprawdę wcale nie muszę, tylko wybieram wstanie, żeby coś zrealizować – np. spacer z psami)
  • Ludzie działają, żeby zaspokoić swoje potrzeby – np. spotykam się z kimś, bo mam potrzebę towarzystwa, rozmowy. (Psy też działają, żeby zaspokoić swoje potrzeby!)
  • Wszyscy mamy takie same potrzeby, ale wybieramy różne strategie by je zaspokoić – np relaks możemy zaspokoić spaniem, książką, filmem, drinkiem.
  • Uczucia są sygnałem czego potrzebujemy. Gdy przyjrzymy się np. naszej złości, odkryjemy, że stoi za nią potrzeba bezpieczeństwa, odpoczynku, zrozumienia.
  • Gdy ujawniamy swoje potrzeby, mamy większą szansę doczekać się ich zaspokojenia.
  • Potrzeby wszystkich ludzi są tak samo ważne.
  • Konflikty rodzą się z przekonania, że jest tylko jeden sposób zaspokojenia danej potrzeby.

W NVC mamy do czynienia z metodą czterech kroków Porozumienia bez Przemocy:

  • Obserwacje – co się wydarzyło, co kto powiedział,
  • Uczucia – co się poczuło,
  • Potrzeby – jaka potrzeba była niespełniona,
  • Prośby – o co chciałoby się poprosić.

Jak się to ma do szkolenia psów? Dla mnie i wielu osób praktykujących Porozumienie bez Przemocy mocnymi punktami zaczepienia są oczywiście bezprzemocowość w mowie i działaniu, dbanie o potrzeby swoje i innych. Bardzo ważne jest więc przyglądanie się emocjom i dbanie o nie oraz umiejętność stawiania granic swoich i respektowanie granic innych. Tutaj faktycznie jest mi blisko do podejścia w pozytywnym szkoleniu psów.

Potocznie NVC wiązane jest często z bezstresowym wychowaniem, że nie mamy kary, tylko rozmawiamy o potrzebach, emocjach, konsekwencjach danych działań. Bzdurą jest, że stosowanie komunikacji empatycznej jest przyzwoleniem na dowolne zachowanie. Powiedziałabym nawet, że prawidłowo stosowane przez członków grupy jest całkiem dużym zbiorem reguł, zasad wypracowanych przez tę grupę w celu unikana nieporozumień i konfliktów. Pozytywne szkolenie psów też często jest mylone z przyzwoleniem na wszystkie psie zachowania, co jest bzdurą. Psom stawiam granice, wymagam w pewnych sytuacjach określonych zachowań, czasem nawet (o zgrozo!) ograniczam im wolność albo nawet wprowadzam izolację.

Co łączy szkolenie pozytywne i NVC? Szacunek i empatia w stosunku do drugiej strony. Wiem, że szkolenie nie będzie skuteczne, gdy pies ma niezaspokojone potrzeby – spacer, gryzienie, jedzenie, picie, potrzeby fizjologiczne. Brak zaspokojenia potrzeb często też pokazują emocje psa (dokładnie jak u ludzi) – mamy rozdrażnienie, zmęczenie, zachowania agresywne czy lękowe. W końcu mamy przeróżne strategie, które przyjmują psy, żeby zaspokoić potrzeby. Czasem te strategie są dla nas niewygodne i powstają konflikty. Np. niezaspokojona potrzeba gryzienia może zostać zrealizowana za pomocą gryzaków dla psa – albo kanapy czy nóg od krzesła. Energię można rozładować wspólnym spacerem albo przekopaniem ogródka. O ile pies nie ma głębszych problemów neurologicznych, to większość zachowań i emocji możemy wyjaśnić za pomocą potrzeb.

Drugim elementem wspólnym jest szacunek – w stosunkach międzyludzkich przekłada się on mocno na sposób mówienia, w przypadku relacji z psem jest to zwyczajne nieużywanie narzędzi i technik przemocowych. Tak jak nie powiem drugiej osobie „ty, głupku”, tak nie będę szarpać psa na smyczy, nie uderzę człowieka, żeby zrobił mi miejsce na chodniku i nie walnę psa prądem. Będę zamiast tego stosować jasne i spójne komunikaty, żeby przekazać moje oczekiwania psu. Tutaj zawsze wejdzie nam element szkolenia behawioralnego, bo jednak psu nie wytłumaczę słowami poleceń, muszę w sposób zrozumiały dla psa pokazać (zazwyczaj naprowadzając smaczkiem) czego oczekuję, a pożądane zachowanie wzmacniać pochwałami, smaczkami, zabawą.

Tutaj mamy główną różnicę. Dzieci zgodnie z NVC nie tresujemy behawioralnie. Oczywiście jest cała masa nurtów rodzicielstwa oparta na systemie nagród i kar – wzmacniania pożądanych (przez rodziców) zachowań i wygaszania niepożądanych. W NVC jednak przede wszystkim nazywamy nasze potrzeby, oczekiwania, a w przypadku dzieci pomagamy im je nazwać i zrozumieć. Pracując z psami też musimy być wyczuleni na emocje psa, pomóc opiekunom w ich określeniu, zrozumieniu psa, jego potrzeb. Szkoląc psy bardzo często pracujemy jednak też z emocjami psich opiekunów, najczęściej z frustracją w szkoleniu. Trochę wiec tego NVC w szkoleniu jest.

Wracając jednak do szacunku. Dla mnie idzie on głębiej niż tylko niestosowanie przemocowych narzędzi szkoleniowych. Widzę psa jako osobną jednostkę, odrębną od opiekuna, która ma swoje potrzeby, swoje zdanie, może mieć zły dzień, może nie mieć radości z określonych zadań. W pracy z psami pozwalam im na sporą decyzyjność. Staram się przekonać, nie zmuszać, pozwalam podjąć decyzje o współpracy, pozwalam psu na odejście z ćwiczeń i wyładowanie frustracji. Owszem, przyznaję, jestem w tym nieco manipulująca, bo stosuję i smaczki i zabawki (nagrody) ale też przytrzymanie, zablokowanie smyczy, odejście (obrażenie się), czyli kary. Dążę jednak do tego, żeby pies mimo tych manipulacji podejmował decyzję, że lepiej jest wrócić do siadu niż mieć niefajną konsekwencję obrażonego opiekuna.

Trudno więc mówić tutaj o całkowitym braku przemocy, ale też trudno mówić, że w szkoleniu pozytywnym nie ma żadnych negatywnych metod. Poruszamy się w szkoleniu i komunikacji z psem w dwóch różnych gatunkach. Coraz więcej badań daje nam prawo do wyciągania wniosków o psich emocjach, że są zbliżone do ludzkich, ale też nadal wielu rzeczy nie wiemy na pewno. Wiemy, że psy mogą poznać znaczenie wielu słów, ale jednocześnie nie osiągną takiego poziomu świadomości swoich czynów i ich konsekwencji jak ludzie, więc na pewno nie jesteśmy załatwić kwestii nieskakania na gości słowami „mam silną potrzebę Twojego nieskakania po ludziach, obawiam się upadku, zniszczenia ubrań, przestraszenia”. Musimy tutaj wejść ze szkoleniem behawioralnym, ale możemy je załatwić z szacunkiem i empatią nagradzając zachowania pożądane albo sposobem kija – szarpnięciem za obrożę, użyciem dławika, czyli jednak przemocą.

Tak więc wracając do pytania z początku wpisu, ciężko mi określić się mianem psiej trenerki NVC. Na pewno część elementów można zastosować w pracy z psami ale niektórych rzeczy nie przeskoczymy. Na pewno moje własne psy i psy uczące się u mnie mają sporą wolność w decyzyjności, wyrażaniu emocji i naprawdę z tego korzystają. Mogą wyłamać się z pracy, mogą czasem nie przyjść, szarpnąć smyczą. Nie ma wolnej amerykanki, są moje granice, których nie pozwalam przekraczać. Jednocześnie chociaż daję psom dużą swobodę, to kiedy wymagam czegoś, to wymagam na 100%, bo jest to dla mnie coś istotnego. Zazwyczaj chodzi o bezpieczeństwo psów, innych psów i innych osób – np. nie puszczam psa przy ruchliwej ulicy, psom agresywnym zalecam kaganiec i zajęcia indywidualne. Czasem są to rzeczy z zakresu moich granic i potrzeb, np. nie chcę skakania po mnie lub włażenia na kanapy i tych elementów konsekwentnie pilnuję, a popuszczam w innych mniej istotnych dla mnie kwestiach.