Jestem zwolennikiem komunikacji bez przemocy (NVC) w kontaktach międzyludzkich i jestem zwolennikiem metod pozytywnych w szkoleniu psów. Jednocześnie mam świadomość, że jest to trudne, a NVC i metody pozytywnej nie powinniśmy mylić z wychowaniem bezstresowym i przyzwoleniem na wszystko. Zdarza mi się huknąć i na dzieci i na psy, zarówno w celach wychowawczych, jak i czasem z mojej bezsilności i złości. Tego drugiego zawsze żałuję. Jest zawsze wyrazem mojej frustracji, złości i braku panowania nad tymi emocjami. Huknięcie pierwsze ma tak naprawdę zadziałać żeby przerwać niebezpieczne zachowanie – dziecko sięga po wrzątek, pies próbuje zjeść mój batonik z ksylitolem.

Uważając, że ze zwierzęciem należy się komunikować, a nie zmuszać, jestem z automatu przeciwnikiem obroży typu kolczatka, obroży elektrycznych i zacisków. Nie przekona mnie żaden zwolennik, że ból jest niewielki. Kocham, ale walnę prądem. Szanuję, ale kolczatka musi być. Już sama ta sprzeczność powinna wystarczyć, żeby takich narzędzi nie używać, a jak jeszcze zagłębimy się w to, jak pies się uczy, to zrozumiemy, dlaczego część krajów takich narzędzi zakazuje.

Szkolenie psa przy użyciu wzmocnień możemy przedstawić za pomocą kwadratu:

Wzmocnienie dodatnie (R+) – występuje kiedy do otoczenia zostaje wprowadzony czynnik powodujący powtarzanie czynności. (np.: pies dostaje smakołyk w chwili przyniesienia nam danej rzeczy). Prawdopodobieństwo powtórzenia prezentacji danego zachowania przez psa zwiększa się. Konsekwencją zachowania psa jest wystąpienie przyjemnego bodźca (smakołyka).

Wzmocnienie ujemne (R-) – występuje kiedy z otoczenia zostanie usunięty nieprzyjemny dla psa. (np.: podczas uczenia psa siadania metodą tradycyjną: mówi się komendę „siad” przytrzymując smycz w taki sposób, by pies nie był w stanie pochylać głowy do przodu, lewą ręką naciska się na zad psa. Prawdopodobieństwo, że pies usiądzie zwiększa się. Konsekwencją takiego zachowania się psa jest usunięcie nieprzyjemnego czynnika, czyli jednoczesnego ciągnięcia za smycz i naciskanie na zad psa).

Wygaszenie (karanie) dodatnie ( P+) – występuje w szkoleniu tradycyjnym np.: podczas nauki psa chodzenia przy nodze, gdy pies wyłamuje się z chodzenia przy nodze na komendę „równaj” jest korygowany szarpnięciem za smycz z kolczatką .

Wygaszenie (karanie) ujemne (P-) – jest to etap uczenia się psa, gdy eliminujemy jakieś zachowanie poprzez zabranie czegoś przyjemnego (np.: podczas zabawy pies łapie za rękę i podgryza, wtedy krzyczymy “aaauu” zabieramy zabawkę i kończymy zabawę. Prawdopodobieństwo prezentacji takiego zachowania podczas następnej zabawy zmniejsza się.

Dzięki użyciu kolczatki, pies dowiaduje się, że za ciągnięcie dostaje kolcem. Nie dowiaduje się jednak, co ma zrobić innego. Mamy więc zazwyczaj sytuację, że pies się zatrzymuje po szarpnięciu, a potem dalej ciągnie. Jeśli jest bardzo wrażliwy na ból, to faktycznie przestaje ciągnąć – nie dlatego jednak, że wie czego oczekujemy, ale dlatego, że boi się bólu. Taki pies najpewniej po jakimś czasie zacznie wykazywać oznaki stresu, niepokoju, frustracji. Nie muszą one pojawić się na spacerze, ale w zupełnie innych sytuacjach. Mamy więc niby sukces, zachowanie się nie pojawia, ale nie znamy w pełni kosztu.

Jeśli mamy bardzo „twardego” psa, to po pewnym czasie przyzwyczai się on do kolczatki i będzie na niej ciągnął i tak, ryzykując pojawienie się ran lub uszkodzeń szyi. Na pewno zaburzamy mu zdolność uczenia i adekwatnego reagowania na sytuacje, bo pies, którego cały czas trochę boli, który cały czas jest ściśnięty, jest w stresie, ma podniesiony poziom adrenaliny, może „wybuchać” na inne psy lib przechodzących ludzi. Nie mamy sukcesu, za to mamy zaburzone zachowania psa.

Dodatkowo, jeśli ktoś miał do czynienia ze szkoleniem klikerowym, to ma świadomość, jak trudno perfekcyjnie w czasie zgrać klik z zachowaniem psa. Dokładnie tak samo jest, gdy używamy obroży elektrycznej. Musimy strzelić dokładnie w dane zachowanie. Jesteśmy w stanie? A co, jeśli za pomocą kolczatki czy obroży elektrycznej wzmocnimy psu zachowanie agresywne do dzieci albo innych psów? Jest to niestety bardzo prawdopodobne.

Jeśli już ktoś upiera się przy kolczatce, to powinna być ona używana jak kantar na psa (którego też bardzo nie lubię), czyli zakładamy kolczatkę i zwykłą obrożę i mamy psa na dwóch smyczach. Smyczą z kolczatką korygujemy ciągnięcie, a jak pies się zachowuje jak chcemy, to natychmiast przenosimy trzymanie na smycz z obrożą i nagradzamy. Minus jest tylko taki, że przydałaby się przy tym dodatkowa ręka albo i dwie.

Dla mnie kolce nie są więc narzędziem, nie pozwalam ich używać w trakcie szkoleń i zachęcam do porzucenia w ogóle, chociaż oczywiście muszę uznać, że są skuteczne. Koszt moralny jest dla mnie jednak zbyt wysoki, a mając wiedzę na temat uczenia się psów, bałabym się ryzykować użycia takiego narzędzia, żeby nie uwarunkować psu jeszcze gorszych zachowań. Smaczkami ryzykuję, że pies idzie krzywo, brzydko siada i uczę dłużej. Trudno. Przynajmniej pozostaję w zgodzie z sobą i z aktualną wiedzą odnośnie uczenia się i emocji zwierząt.

Jeśli nasz pies ciągnie, przede wszystkim uczymy luźnej smyczy. Jeśli jest to wielki pies, nie jesteśmy w stanie go utrzymać i stwarzamy zagrożenie dla innych osób, to warto pomyśleć o pomocach typu szelki easy walk, ewentualnie kantar. Oba te narzędzia powinny być jednak używane szkoleniowo, przy jednoczesnym stosowaniu metod pozytywnych, czyli wzmacnianiu zachowań pożądanych. Warto przy okazji zastanowić się czy na pewno nasz pies ma zaspokojone potrzeby ruchu, węszenia, gryzienia, życia i zabawy.

A obroża? W zasadzie coraz częściej można usłyszeć głosy, że nie tylko kolczatka ale obroża w ogóle nie jest bezpieczna dla psa, uciska jego szyję mogąc powodować uszkodzenia kręgów, tchawicy, a sam nacisk i niemożność zaprezentowania zachowań komunikacyjnych z usztywnioną obrożą szyją, sprawia, że niektóre psy na obroży zachowują się jak ADHDowcy. Jeśli wybieramy obrożę, to warto zachować podstawowe zasady bezpieczeństwa, czyli szerokość obroży powinna odpowiadać szerokości dwóch kręgów szyjnych psa. W przypadku psów miniaturowych oznacza to obrożę o szerokości 1-1,5cm. Dla psów średnich dobrze się sprawdzi obroża o szerokości 2,5cm, a dla psów dużych i olbrzymich 3-4cm.

Dla czytających po angielsku Freedogz.com przygotował materiał dlaczego obroże są ryzykowne, a ja jakiś czas temu pisałam na temat wyboru szelek.

Moje psy chodzą na szelkach i na obroży. U Hakera lepiej sprawdzała mi się obroża, szybciej rezygnował z ciągnięcia. Jednak to pies, który uwielbia jedzenie zawsze i wszędzie więc łatwo było z nim prowadzić ćwiczenia. Dla Erguta obroża jest niesamowicie pobudzająca, coraz mocniej się nakręca i coraz mniej myśli. Był taki okres, że w ogóle nie używałam z nim obroży, bo zupełnie znikała nam komunikacja. Na zajęciach polecam moim kursantom sprawdzić, co im i psu bardziej pasuje. Jeśli pies jest dość spokojny, to nie ma to większego znaczenia, jeśli jednak mamy psa mocno pobudliwego, to warto sprawdzić, czy czasem obroża nie jest odpowiedzialna za część tego pobudzenia.