Czasem moje psiaki mają okazję testować karmy. Nie robimy tego za często, bo jednak jestem wybredna jeśli chodzi o skład karm. Psy natomiast też mam różne – Haker zje absolutnie wszystko, ale niestety sporo rzeczy mu nie służy i kończy się problemami żołądkowymi (teraz jest całkiem nieźle, jak był mały, to naprawdę musieliśmy mocno cudować). Ergo jest kapryśny. Potrafi zostawić karmę, która mu nie smakuje. Jemu za to nie dolega nic, zje cokolwiek i brzuch ok.
Na końcu wpisu mam dla was fajną wiadomość, więc zapraszam!
Kiedy napisał do mnie Kamil z 77 Pet Food , oczywiście zaczęłam od sprawdzenia składu karm. Wyglądał nieźle. Sporo mięsa świeżego i suszonego, całkowity brak zbóż – również ryżu, dużo warzyw no i ciekawie opisany proces przygotowania:
Uważamy, że najlepsze mięso powinno być powolnie przygotowywane w niskich temperaturach. Zapobiega to przegotowaniu i tym samym sprawia, że cenne składniki odżywcze i witaminy pozostają w mięsie. Opracowaliśmy proces precyzyjnie, tak aby trwał aż 46 godzin w świeżej wodzie o temperaturze 77°C. Dzięki temu Twój pupil będzie miał najbardziej zachwycającą potrawę, jaką kiedykolwiek jadł.
Brzmi fajnie ale jak to ma technicznie wyglądać? Doczytałam, że składniki są delikatnie mieszane w urządzeniu wstępnego przygotowania przez dwa niezależne od siebie wałki, żeby wtłoczyć parę wodną w podzespoły karmy ;) Ma to na celu zmniejszenia energii cieplnej i mechanicznej w przygotowaniu produktu – czyli składniki zachowują więcej właściwości, więcej witaminek. Po gotowaniu następuje dwustopniowe suszenie i dodanie olejów.
Karma jest zapakowana w worki papierowe, co mnie się bardzo podoba, bo staram się ograniczać plastik w naszym codziennym życiu. Zawsze to trochę bardziej eko i to naprawdę dla mnie duży plus. Poza tym w zalewie kolorowych worków, ta szarość z naklejką bardzo się wyróżnia.
Jeśli zerknęliście już do linka, na pewno zauważyliście ciekawe nazwy karm. Karma produkowana jest w Wielkiej Brytanii, a poszczególne jej rodzaje (smaki) mają za swoje nazwy imiona angielskich królów. Jako ciekawostkę powiem wam, że kocie karmy mają w nazwie imiona brytyjskich królowych. Z jednej strony jest to świetne i zwracające uwagę, z drugiej ja zapamiętuję po prostu smak karmy i muszę za każdym razem sprawdzić, która to karma jest rybna, w której jagnięcina. Pewnie po jakimś czasie kupowania karmy da się przyzwyczaić do nazwy, niemniej na razie jest to dla mnie cudowny pomysł marketingowy, ale niekoniecznie „user friendly”. Nazwy karm, w przypadku ras małych i dużych mają po prostu są dodane określenia mini i large, co jest nieco mylące, bo np Edward dla ras średnich i dużych oparty jest na mięsie indyka, a w przypadku ras małych jest to mięso kurczaka.
Mamy więc następujące karmy – dla ułatwienia dodam smaki.
Dla szczeniąt:
- Junior Philip IV – ryby: łosoś, plamiak, błękitek (60% składu)
- Junior Large Philip IV – łosoś 60%
Dla dorosłych (w domyśle – średnich):
- Edward VII – indyk 50%
- Henry VIII – kaczka 50%
- Charles V – wołowina Angus 50%
- Louis XIV – jagnięcina 50%
- Philip IV – pstrąg 30% i łosoś 20%
- Arthur I – dziczyzna (jeleń) 26%, łosoś 24%
Dla dorosłych małych:
- Mini Louis XIV – jagnięcina 50%
- Mini Philip IV – łosoś i pstrąg łącznie 53%
- Mini Edward VII – kurczak 55%
Dla dorosłych dużych:
- Large Edward VII – indyk 50%
Dla małych? No chyba oszaleli! Eee, zjem i tak. W końcu moja matka ciągle coś gada, żeby nie marnować jedzenia. Ani okruszek się nie zmarnuje! Nie za panowania króla Hakera I.
Moje psy do testów dostały karmy dla ras średnich, za to każdy smak, a dodatkowo dostaliśmy mini, żebym mogła przetestować na psach na zajęciach w szkole. Akurat miałam sporo małych psiaków.
Chrupki wyglądają niemal identycznie w każdej karmie, są raczej suche, bardzo neutralne w zapachu. Po doświadczeniach z innymi markami spodziewałam się, że najintensywniejszy zapach będą miały ryby, tymczasem najmocniej pachnie jagnięcina. Zapach jest naprawdę intensywnie barani. Mnie niezbyt się podoba, ale psom zupełnie nie przeszkadzał.
Testy zaczęliśmy od kaczki, bo akurat kaczkę Haker i Ergo jedli wcześniej. Nie robiłam łagodnego przechodzenia, od pewnego czasu szukam karmy ideału, więc trochę zmieniamy i tak naprawdę moje przechodzenia polega na tym, że kilka dni rano jedzą jedna karmę, wieczorem drugą i potem zmieniamy. Nie jest to zalecany sposób, ale nie widzę jakiś problemów u moich psów.
Rozmiarówka średnich ras
Potem przeszliśmy płynnie przez resztę smaków. Część mieliśmy w większych paczkach, część w mniejszych, więc różne były okresy testowania. Psom do gustu przypadł każdy smak. Ergo nie wybrzydzał przy misce, Haker nie robił kup większych niż zazwyczaj, więc jedzenie oceniam pozytywnie. Obserwacja kup to najlepszy sposób, żeby na szybko sprawdzić czy karma pasuje, czy się dobrze wchłania i jest tolerowana. Niestety karma nie okazała się aż tak atrakcyjna dla Erguta, żeby mogła nam służyć za nagrody na spacerze. W domu się sprawdzała, w rozproszeniach nie bardzo. Trochę szkoda, bo jest ona dość sucha, zatem nie plami tak mocno saszetki. Ergo to jednak jedna wielka emocja na spacerze i ciężko znaleźć coś, co będzie takie wow. Na razie serca kurze się najlepiej sprawdzają ;)
Nie mieliśmy okazji przetestować smaczków, może one byłyby bardziej kuszące. W ofercie są:
- Henry VIII – 64% kaczki i kurczaka
- Arthur I – 65% indyka i dziczyzny
- Edward VII – 80% drobiu
- Philip IV – 80% łososia
Ponieważ mieliśmy na testach karmę dla średnich, dla mnie najatrakcyjniejsza była rybna, bo jako jedyna dla średnich dorosłych ma w składzie glukozaminę i chondroitynę. Oba składniki znajdziemy w karmie szczenięcej i dla dużych ras.
Patrząc na skład, można zauważyć, że, poza Arturem, karmy są monobiałkowe. Oznacza to, że dana karma ma w składzie tylko jeden rodzaj mięsa. Jest to istotna informacja dla psich alergików, łatwo wyeliminować to, co uczula. Wiem, że dużo osób z przekonania unika kurczaka, a tutaj mamy tylko jedną karmę opartą na kurczaku dla raz miniaturowych. Niestety mam złą wiadomość dla psów nietolerujących groszku i białka grochowego: znajduje się on w każdym rodzaju karmy.
Przyglądając się z racji pracy psim alergiom, zauważam, że groszek staje się powoli głównym uczulaczem – tak jak wcześniej była to pszenica, kukurydza, czy nawet ryż. Tych składników nie ma na szczęście w żadnej karmie 77 więc może jest szansa na eliminację grochu w przyszłości.
Nie będę zanudzać podawaniem składników analitycznych każdej z karm, ale ogólnie, w zależności od rodzaju karmy, ilość białka to od 29%-25%, czyli tak w sam raz na normalną aktywność psią.
Na FB obiecałam małą niespodziankę. Rybną karmę oddałam do testom białemu westusiowi Cezarowi, który kończył u mnie w Psowaty Psia Szkoła kurs podstaw posłuszeństwa. Ponieważ chłopak ma alergię na niektóre mięsa, dostał rybkę. Podobno była mniam i też nie było rewolucji w żołądku.
Na koniec jeszcze jedna mała informacja, na stronie internetowej 77 Pet Food można zamówić próbki karmy i sprawdzić, czy są ok dla naszego psa; są próbki dla małych, średnich, dużych i dla kotów.
Czy karma będzie na stałe u nas? Powiem szczerze, że nie wiem. Moje psy najlepiej wyglądają na karmie z mięsem kaczki, jagnięciną lub rybnej. Dla dużych ras mam opcję indyka, ewentualnie mogę wybrać rybę dla średniej rasy. Po testach mam pewność, że karma jest dobrze przyswajalna, co było widoczne w wielkości kup, nie powodowała żadnych negatywnych reakcji typu drapanie. Nie mogę napisać więcej na temat tego, czy pozytywnie wpływa na sierść, bo chłopaki akurat postanowili pozbyć się zimowego podszerstka, zatem generalnie wyglądają mało atrakcyjnie. Z tego powodu zdecydowałam się podlewać karmę dodatkowo olejem, mimo, że mamy już w niej Omegi-3. Myślę jednak, że chętnie sprawdzimy jeszcze smaczki – zarówno formę, jak i atrakcyjność dla łajki w lesie.
Uwaga!
Jeśli jesteście ciekawi karmy, to od 77 macie miły prezent. Zakupy z hasłem PSOWATY obniżą wam rachunek o 12%. Do sklepu >>TUTAJ.