Znów po dłuższej przerwie przychodzę z artykułem. Wpis miał pojawić się już dawno, napisany był pod koniec lipca. Ale ponieważ u mnie sporo zmian, o których też wam niedługo napiszę, to teraz trochę o żywieniu. Temat dla mnie ważny od dawna - od szczeniaka Haker miał kłopoty trawienne, potem podkręcanie emocji przez kukurydzę, a u Ergo alergia powodująca mocną reaktywność. Inspiracją jednak była dyskusja na grupie wegetariańskiej o żywieniu psa bezmięsnie.

Dlaczego nie węglowodany?

Węglowodany nie stanowią jednorodnej grupy substancji żywieniowych, gdyż różnią się budową, stopniem trawienia czy indeksem glikemicznym (IG). Węglowodany dzieli się ze względu na liczbę jednostek cukrowych w cząstce - cukry proste (monosacharydy) oraz cukry złożone, do których należą oligosacharydy (cukry złożone małocząsteczkowe)oraz polisacharydy (cukry złożone wielocząsteczkowe). O wartości biologicznej węglowodanów decyduje ich strawność, która zależy od budowy chemicznej i stopnia przetworzenia. Roślinożerne zwierzęta i zwierzęta wszystkożerne (w tym człowiek) mają układ pokarmowy przystosowany do trawienia złożonych węglowodanów, charakterystycznym elementem jest obecność enzymu amylazy w ślinie, która wstępnie "nadtrawia" węglowodany, dzięki czemu są one lepiej przyswajalne i mniej obciążają produkującą amylazę trzustkę. Psy tego enzymu w ślinie naturalnie nie posiadają. Te które są regularnie karmione dużą ilością węglowodanów, są w stanie zacząć ją produkować, jednak zdolność ta nie jest przekazywana genetycznie. Do tego dochodzi budowa szczęki, zębów, które nie są przystosowane do dokładnego roztarcia posiłków węglowodanowych na maleńkie kawałki, więc zalegają one w żołądku, obciążając go i zwiększając ryzyko problemów trawiennych, a także skrętu żołądka. Sam żołądek psowatych i kotowatych ma mocno odmienną budowę od zwierząt przyswajających energię głównie z węglowodanów. Nie oznacza to, że psy w ogóle z węglowodanów nie skorzystają. Jeśli zostaną one odpowiednio przetworzone (w karmach), to zwierzę w węglowodanów skorzysta. Innym sposobem jest dodawanie do karm skrobi. Do trawienia skrobi wystarczy już amylaza z trzustki. Naturalnie żyjące psowate jednak nie mają szansy szczególnie z węglowodanów skorzystać, bo muszą zostać one odpowiednio przetworzone. Eksperyment domowy na wchłanialność można przeprowadzić podając psu marchewkę - surową z całości i ugotowaną, drobno przetartą. Ta pierwsza wyjdzie z psa niemal niezmieniona, czyli niewiele korzyści pies z niej wyciągnął, poza na pewno frajdą z żucia.

Mamy też węglowodany, które nie tylko są nieodpowiednie, ale mogą być szkodliwe. Jest nim np. kukurydza, która zaburza wchłanianie tryptofanu, prekursora serotoniny i może wpływać na reaktywność, w tym agresywność psów. Pszenica jest najczęstszą przyczyną alergii, a względnie bezpieczne zboża to ryż, proso i owies.

Dlaczego nie białko roślinne?

Psowate żyjące dziko nie jadają strączków w ogóle. Człowiek praktycznie też nie jada surowych strączków. Np ciecierzyca (ale też inne strączki) zawiera tzw substancje antyodżywcze - inhibitory trypsyny, saponiny i kwas fitynowy. Inhibitory trypsyny to związki którą mają działanie hamujące enzymy trawienne odpowiedzialne za rozkład białek, w więc zmniejszają strawność produktu. Działa nie kwasy fitynowego polega na tworzeniu fitynianów, łącząc się z pierwiastkami takimi jak cynk, żelazo, magnez, wapń, co prowadzi do zaburzenia ich wchłaniania. W celu pozbycia się związków antyodżywczych i poprawienia strawności strączkowych przygotowanie strączków namaczanie i długie gotowanie.

Skoro dla przyswajalności białka w strączkach konieczna jest obróbka, której żaden psowaty nie jest w stanie przeprowadzić, to widzimy, że taki wybór jest daleki od naturalnego wyboru psa. Strączki surowe zjadają więc zwierzęta, które mogą z nich skorzystać w takiej formie, pozostałe zwierzęta ich nie nie ruszają. W karmach białko jest przetworzone, a więc teoretycznie jest ok dla psa. Jednak duża ilość strączków w diecie psa stosowana jest od względnie krótkiego czasu i ma silny związek z unikaniem zbóż w diecie psa. Czymś trzeba chrupkę wypełnić, a jak nie zbożem, to może takim strączkiem. Dodatkowo białko roślinne podbije całościową ilość białka w karmie, więc będzie karma wysokobiałkowa, a wysokobiałkowa to dobrze, bo znaczy, że dobrze odżywia. Nadmiar białka wcale jednak nie jest dobry, bo możne zaburzyć pracę nerek, prowadząc do ich zniszczenia. Na pewno obciąża też wątrobę i trzustkę. Białka roślinne pod względem zawartości aminokwasów nie pokrywają się też dokładnie z aminokwasami białka zwierzęcego (np arginina i tauryna, które są niezbędne w diecie psowatych i kotowatych), rezygnując więc z białka mięsnego, koniecznie trzeba wprowadzić suplementację. Można, ale po co? Może łatwiej po prostu dać to, co jest niezbędne w pokarmie? Nie wiadomo też tak naprawdę jak długofalowe podawanie białka roślinnego wpływa na psa. Coraz częściej można natknąć się na artykuły wysnuwające na razie ostrożne wnioski na temat związku wysokiej zawartości roślin strączkowych w diecie psa z DCM (Dilated Cardiomyopathy) – kardiomiopatią - powiększenia objętości jam serca wraz z jednoczesnym ścieńczeniem ścian komór. Choroba ta dotyka bowiem niezależnie od karmienia niektóre rasy psów, ale jej pojawienie się w innych rasach dało impuls do badań, czym psy były karmione i okazało się, że były pokarmy zawierające groch, soczewicę, inne nasiona roślin strączkowych lub ziemniaki jako główny składnik. (badania Biura ds. Nadzoru i Zgodności Centrum Medycyny Weterynaryjnej FDA, https://www.fda.gov)

Pies mięsożerca, czy względny mięsożerca?

Tak naprawdę to mięsożerca, ale mogący zjadać pokarmy niemięsne. Jeśli pies ma możliwość to wybierze pokarm zawierający dużo białka i tłuszczu zwierzęcego. Nie musi od razu w tym celu polować na duże zwierzęta, ale nie pogardzi kurą, wiewiórką, kretem, myszą. Chętnie zjadana jest padlina, a kwaśny odczyn żołądka sprawia, że psy żywiące się padliną w zasadzie dość rzadko chorują. Gdy na terenie dziko żyjących psów nie ma wystarczającej ilości pokarmu mięsnego, psy przekopują śmietniki i żywią się czymkolwiek. Z tego my ludzie wysnuliśmy fałszywy wniosek o wszystkożerności. Pies może jeść różne produkty, gdy musi. Gdy ma wybór, wybiera mięso. Zbyt długie spożywanie produktów roślinnych osłabia, powoduje niedobory, choroby. My ludzie, w swojej mądrości, postanowiliśmy jednak napchać psy roślinkami. No i faktycznie niekoniecznie mamy od razu problemy, bo karma jest dopakowana suplementami (ciekawe czy one też są wegetariańskie, prawda?). Dodatkowo mamy przecież "mój pies je wegańsko i nic mu nie dolega, badania idealne". No to fajnie, ale jednak nigdy nie wyciągamy wniosku na jednym osobniku. Znam osoby jedzące głównie fastfoody i ogólnie żywiących się tak, że dramat, a są zdrowi. Świetnie dla nich.

Parę słów o kupie

Kupa prawdę powie. Nie bez przyczyny na większości grup poświęconych żywieniu psów dużo pisze się o psich kupach. Na podstawie tego, co pies wydala i w jakiej objętości, dużo możemy powiedzieć na temat strawności danej karmy. Gdy podamy psu michę ryżu z warzywami i mięsem, psia kupa będzie ogromna, spore objętości mamy też przy tradycyjnych karmach na białku zwierzęcym, z powodu wypełniaczy. Najmniejsze kupy mamy na diecie BARF lub gotowany BARF, czyli prosty wniosek - to najlepiej przyswajalny rodzaj karmy, wchłania się niemal całkowicie, nie ma zbędnych, niestrawionych resztek. Test kupy pozwala nam też z grubsza określić strawność karmy, bo może warto zmienić ją na inną. Widok dziwnej kupy też jest często sygnałem dla właścicieli, że coś się z psem dzieje, np pojawiła się alergia bądź nietolerancja, zmienił się skład karmy, lub pies ukradł kawał kiełbasy.

Vege być

Dla mnie bycie vege oznacza jak najlepsze zadbanie o dobrostan zwierząt. W świecie przemysłowej hodowli zwierząt, jeśli chcemy zwierzęciu zaoszczędzić cierpień to w zasadzie musimy zrezygnować ze zjadania mięsa (wegetarianie/vege) lub jakichkolwiek produktów odzwierzęcych - mleka, jajek (wegan/vega). Człowiek świadomie może dokonać takiego wyboru, tym bardziej, że budowa anatomiczna i fizjologia znajduje odzwierciedlenie we wszystkożerności naszych przodków. Psy nie mają wyboru, bo jakby go miały, to nie mielibyśmy wątpliwości jak je żywić. Jeśli jesteś ortodoksyjnie vega, to oddaj psa. Bo tak naprawdę powinieneś uznać, że trzymanie psa jest zaspokojeniem egoistycznej zachcianki. A jeśli w dodatku żywisz pokarmem roślinnym, to odmawiasz psy naturalnych składników ryzykując choroby i problemy behawioralne. Decydując się na psa, zgadzasz się na zaspokojenie jego potrzeb życiowych i żywieniowych. Karmienie wegetariańskie, choć jest możliwe jest dalekie jednak od dbania o dobrostan zwierzęcia.

A może owady

Karmy oparte na owadach, to nadal mięsne karmy, znów nie do zaakceptowania przez ortodoksyjnych wegetarian i wegan, są chyba najbardziej etycznymi i zdrowymi karmami dla psa, jeśli już bardzo chcemy unikać mięsa ssaków, ptaków i ryb. Mają łatwo przyswajane białko zwierzęce, a i koszt ich pozyskania jest ekologicznie niewielki, a więc zawsze to jakaś cegiełka dla planety i zachowania bogactwa świata flory i fauny. Niestety jak przeglądałam składy dostępnych karm robakowych, to w niektórych skład "robaków" osiągał zaledwie 10 procent, a resztą były przeróżne wypełniacze, w tym często nielubiana przez nas kukurydza. Innym minusem karmy była też cena, bo jednak ponad 300 zł za 12 kg karmy, to naprawdę dużo. Szkoda, że w tej kwestii mamy do czynienia z nabijaniem kasy pod płaszczykiem bycia ekologicznymi. Tym bardziej, że reszta składu tej karmy też nie powala na kolana, są w niej produkty tanie. Jednak widzę, że coraz więcej firm zaczyna mieć w ofercie robaczki, więc może będzie to niedługo fajna i nie tak droga alternatywa.

Jak jedzą moje chłopaki. Po wielu próbach i testach alergicznych musiałam wybrać coś, co nie załamie mnie finansowo, będzie różnorodne dla nich (jedzenie ma wpływ na zachowania psa!), dobrze wchłanialne, nie rozwali im układu trawiennego. Ponieważ mają alergię na ryby i sporo gatunków mięs, karma sucha to robaki z VetExpert, wymiennie z Trovet (ale on wyraźnie mniej smaczny). Moje chłopaki mają rotację, więc dzień suchej, mokrej, mięsa. Chodzi o to, że w danym dniu nie mieszam im rodzajów karmy. Jak jest sucha, to sucha, jak puszki, to puszki (wybieramy RawPaleo, Dolinę Noteci Pure lub Superfood, Pupil monoproteinę, Brit monoproteinę), jak mięso to mięso - chłopakom wolno drób. Ilość dni na danym pokarmie zależy już od mojego ogarnięcia. Najrzadziej aktualnie jest mięso, ale mam nadzieję, że kiedyś tę proporcję odwrócę. Gdy jest dzień mięsny chłopaki dostają też suple.