Ostatnio opisywałem moje przygody z mierzeniem psa i zamawianiem zestawu do dogtrekkingu. Kolejnego dnia po zamówieniu zjawił się u mnie kurier z paczuszką.

No właśnie. Zamawiałem szelki na dużego psa, pas na dużego mężczyznę (dużego głównie w talii), solidną linkę, kurier wręczył mi małą paczuszkę. Hm.

Otworzyłem, zajrzałem – wszystko się zgadzało. Szelki, pas i linka. Oto one.

Szelki wyglądają bardzo porządnie. Mają dwa kółka do zapięcia psa: jedno w okolicach szyi, kiedy potrzebna jest większa kontrola nad zwierzęciem, druga na końcu szelek, bliżej lędźwi, do sportu. To drugie zapięcie lepiej przenosi obciążenie związane z ciągnięciem (zaprzęgu, roweru czy maszera) na klatkę piersiową psa. Solidne klamerki nie mają szans rozpiąć się w czasie biegu czy wycieczki. Bardzo podoba mi się, że obszyte są taśmą odblaskową.

Pas również bardzo mi się podoba. Zapinany w pasie na klamrę, zawiera odblaskowy pasek. Umożliwia przypięcie psa na trzy różne sposoby: koło klamry znajduje się jedno kółko do zapięcia karabinka; czerwone pasy przypinane po bokach dają bardziej elastyczne przypięcie psa; wreszcie czarne paski można poprowadzić po pośladkach i między nogami. Pas zaczyna wtedy przypominać uprząż do wspinaczki. Ten sposób zapinania przydatny będzie dla silniejszych zwierzaków.

Wreszcie linka – cóż, linka jak linka. Mocna, z grubym, solidnym karabińczykiem. Też ma element odblaskowy.

Czas na mierzenie. Zacząłem od siebie. Przypadkowo pas był wyregulowany z grubsza na mój rozmiar. Musiałem dokonać jedynie kosmetycznej poprawki. Pas jest wygodny. Założony dobrze układa się na biodrach. Jedyne, co niezbyt mi się podoba, to typ klamry. Wyregulowanie nie jest najwygodniejsze, zajmuje parę minut. W sytuacji, kiedy będziemy z Dorotą używać pasa na zmianę, stanowi to drobną niedogodność.

Teraz pies. Zawołałem go, założyłem mu szelki, zapiąłem, dociągnąłem. Tak jak się spodziewałem, szelki są trochę za luźne. Przednia pętla ma odrobinę zapasu, ale tylna, nawet dociągnięta do granic możliwości, jest dość luźna.

Jeśli wymieniłbym szelki na mniejsze, przednia pętla byłaby akurat, ale kiedy Haker jeszcze podrośnie, zrobiłaby się za mała. Jeśli zaś chodzi o tylne, dociągnąłem ją poza „maksa”, tworząc niewielkie pętelki (widać je na zdjęciu).

Zatem – nie wymieniamy. Szelki zostają. Nie mogę już się doczekać pierwszego spaceru w nowym wdzianku!